Nowelizacja ustawy o BFG, przyjęta we wtorek przez rząd zakłada, że NBP nie będzie, jak dotychczas, współfinansował Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, czyli tego funduszu, który m.in. jest zabezpieczeniem dla depozytów klientów. W zamian za to BFG, gdyby doszło do sytuacji kryzysowej, uzyska dostęp do kredytów krótkoterminowych w NBP.

Ta zmiana wynika z dostosowywania polskiego prawa do przepisów unijnych.

Ponadto fundusz będzie musiał monitorować banki, będzie też przekazywać ministrowi finansów kwartalne raporty. Przewodniczącego rady BFG będzie powoływać premier po konsultacji z prezesem NBP i przewodniczącym KNF.

Mecenas Jerzy Bańka ze Związku Banków Polskich uważa, że w obecnej sytuacji kryzysowej zmiana prawa jest zła. „To powinno być przedmiotem szczególnej rozwagi, zwłaszcza, że mamy do czynienia z sytuacją ekstremalną, w której tak radykalna zmiana budzi zastrzeżenia. NBP był bardzo istotnym wsparciem dla BFG. Banki będą oczywiście płacić więcej i trzeba pamiętać, że choć nie wprost, to za tę większą składkę zapłacą klienci” – powiedział Jerzy Bańka portalowi finansowemu GazetaPrawna.pl.

Reklama

AL