Bank centralny na początku roku zapowiadał rozszerzenie listy instrumentów, które mogą zabezpieczać repo. I rzeczywiście ją rozszerzył. Jednak warunki, jakie muszą spełnić obligacje emitowane przez firmy, są tak wyśrubowane, że na liście NBP znalazł się tylko jeden rodzaj papierów korporacyjnych: obligacje drogowe emitowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego. – Nie znam obligacji korporacyjnych, które spełniałyby warunki stawiane przez NBP. Ten próg jest wysoki. Sam wymóg ratingowy powoduje, że potencjalnych emitentów, których obligacje mogłyby być zastawem w repo, można policzyć na palcach jednej ręki – mówi Jacek Dabrowski, kierownik Zespołu Obligacji Komercyjnych w Departamencie Skarbu Raiffeisen Banku.
Aby NBP wpisał na listę zabezpieczeń obligację korporacyjną, musi ona być dopuszczona do publicznego obrotu i być notowana na rynku regulowanym: giełdowym bądź Bond Spot. Poza tym powinna wypełniać jeden z czterech warunków: emitent lub sama obligacja powinna posiadać rating na poziomie inwestycyjnym lub mieć gwarancję Skarbu Państwa albo podmiotu, który ma rating.

Ostrożny NBP

NBP twierdzi, że przy ustalaniu listy zabezpieczeń w operacjach repo kieruje się przede wszystkim kryterium ostrożnościowym oraz płynnościowym. Chodzi o to, że przyjmowane jako zabezpieczenie papiery muszą być maksymalnie bezpieczne. – Drugie kryterium bierze pod uwagę możliwość odsprzedaży zabezpieczenia na rynku wtórnym, a także konieczność pozyskania ceny rozliczenia tego typu transakcji – tłumaczy NBP przez swoje biuro prasowe.
Reklama
Bank zapowiada, że jeśli tylko pojawią się nowe emisje papierów korporacyjnych, które spełnią warunki, to weźmie je pod uwagę przy ustalaniu listy zabezpieczeń operacji repo w kolejnych miesiącach. Zdaniem Jacka Dąbrowskiego można zrozumieć stanowisko NBP, choć rozszerzenie listy obligacji używanych przy transakcjach repo o papiery korporacji z pewnością pomogłoby rynkowi.
– Oczekiwania NBP są zrozumiałe, ale na tym etapie jeszcze rozmijają się z możliwościami rynku Jak ważne jest dopuszczenie instrumentu do katalogu zabezpieczeń repo albo kredytu lombardowego, widać na przykładzie obligacji municypalnych. To, że papiery komunalne mogą być zabezpieczeniem w transakcji repo, pozytywnie wpływa na ich marżę i ceny. Marże są niższe, a emitenci są w stanie uzyskać wyższe ceny – mówi. Analitycy, z którymi rozmawialiśmy, dodają, że to emitenci powinni zadbać o to, aby ich papiery spełniały kryteria przyjęte przez NBP. To oni powinni starać się wprowadzać obligacje do obrotu publicznego i uzyskiwać rating.

Rating coraz ważniejszy

Według Piotra Kowalskiego, prezesa Fitch Ratings Polska, emitenci przed kryzysem lekceważyli potrzebę uzyskiwania ocen dla swoich papierów. – Część z nich uważała, że jest w stanie finansować swoje potrzeby bez ratingu. To się już teraz zmienia. Wszyscy przywiązują dużo większą wagę do oceny ryzyka. Rating jest jednym z narzędzi wykorzystywanych przy przeprowadzaniu oceny ryzyka kredytowego. Jest więc szansa, że więcej przedsiębiorstw zainteresuje się ratingami – uważa prezes Fitch Polska.
Jednak przyznaje, że nie dla każdego emitenta uzyskanie ratingów jest opłacalne. – Czynnikiem, który przede wszystkim decyduje o tym, czy emitent stara się o rating,jest wielkość emisji. Przy emisjach rzędu 10 mln zł szanse na to, że sprzedające obligacje przedsiębiorstwo będzie zabiegać o rating, są niewielkie. Patrząc z punktu widzenia rachunku ekonomicznego, przy emisji poniżej 30 mln zł koszty uzyskania ratingu mogą być zbyt duże – mówi Piotr Kowalski.
13,7 mld zł wyniosła wartość emisji obligacji korporacyjnych – nie licząc emisji bankowych – po III kwartale tego roku