Na pierwszej linii frontu jest PGE, czyli największa polska grupa energetyczna, która dotychczas nie zgodziła się ani na propozycje regulatora w sprawie nowych cen prądu, ani w sprawie nowych cen jego dystrybucji. Całkiem odwrotnie zachowała się Energa, która przyjęła nowe ceny prądu i dystrybucji zgodne z wytycznymi URE. Są jeszcze sytuacje pośrednie, jak w Enei, która nowe ceny dystrybucji wzięła, ale już na ceny prądu zgodne z wytycznymi URE się nie godzi. Warto też przypomnieć, że RWE i Vattenfall nie muszą zatwierdzać cen sprzedaży prądu, ale o zgodę na zmiany opłat za dystrybucję muszą już pytać regulatora. To wszystko powoduje, że na rynku regulowanym panuje już chaos trudny do opisania, a teoretycznie równi odbiorcy znajdują się czasami w skrajnie różnych sytuacjach. Słowem, jeśli ceny prądu dla gospodarstw domowych mają zostać pod kontrolą, to trzeba zmienić model ich regulacji. Ten obecny nie wytrzymuje próby czasu i energetyka coraz wyraźniej go lekceważy.