– Zysk motywuje do rozpoczęcia działalności gospodarczej. W przypadku projektów ekologicznych są to dotacje – mówi Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji. Dodaje, że Unia Europejska stała się globalnym liderem, jeśli chodzi o wdrażanie technologii ekologicznych. Pieniądze w tej branży są więc największe.
A przedsiębiorcy chętnie wykorzystują sytuację. – W wyniku realizacji projektów ekologicznych można zredukować opłaty za korzystanie ze środowiska, kary z tytułu przekroczenia dopuszczalnych norm emisji lub koszty związane z unieszkodliwieniem wytwarzanych odpadów – tłumaczy Przemysław Jura, prezes Fundacji Rozwoju i Innowacyjności.
Do tego wsparcie z dotacji unijnych sięga nawet 70 proc. kosztów przedsięwzięcia. Nie powinna więc dziwić liczba firm, które zajmują się na przykład odpadami (w samej Warszawie wywozem śmieci zajmuje się ich około 100). Eksperci zwracają jednak uwagę na nową tendencję. – Można dostrzec zjawisko zakładania firm pod uzyskanie konkretnych dotacji. Naturalny mechanizm przedsiębiorczości jest więc odwrócony – nie bada się potrzeb konsumenta oraz rynku. Liczy się dopłata – mówi Tomasz Teluk.
Kwestie środowiskowe są więc trzeciorzędne. – Na drugim miejscu pozostaje bowiem aspekt marketingowy związany z kreowaniem wizerunku przedsiębiorstwa jako firmy przyjaznej środowisku – mówi Przemysław Jura. – Chodzi o prestiż, zwłaszcza w przypadku zakładów tzw. high-tech, gdzie superoczyszczalnia, szczególnie z odzyskiem wody ze ścieków lub odzyskiem energii z biogazu, świadczy o statusie zakładu – mówi Paweł Pietraszek, dyrektor ds. technologii PP-EKO.
Reklama
Bez względu jednak na różne motywacje firm, środki finansowe z UE bezsprzecznie przyczyniły się do rozwoju ekoinwestycji w Polsce. Dzięki nim udało się wypromować nowe technologie i zmniejszyć negatywne oddziaływanie na środowisko. – Bez dotacji unijnych wiele obiektów, zwłaszcza w zakładach z kapitałem polskim o średniej wielkości, w ogóle by nie powstało lub byłoby budowane na raty przy zastosowaniu możliwie najtańszych technologii, często byle jak – mówi Paweł Pietraszek.