Rok temu większość analityków odradzała zaciąganie kredytów hipotecznych w walutach, tłumacząc to zbyt dużym ryzykiem walutowym. Dzisiaj już wiadomo, że jeśli ktoś mimo tych rekomendacji złożył wniosek o pożyczkę mieszkaniową w euro i otrzymał ją, dobrze zrobił. Ostatnie miesiące przyniosły bowiem wyraźny spadek kosztów kredytu.
– Rata kredytu w euro w wysokości 300 tys. zł na 30 lat udzielonego na początku 2009 roku, przy średniej, obowiązującej wówczas marży, wynosiła 1752 zł. Dzisiaj oscyluje wokół 1319 zł. Oznacza to spadek raty aż o 24,7 proc. czyli o 433 zł – mówi Paweł Satalecki z Finamo.
Z przygotowanego przez niego raportu wynika, że także kredytobiorcy mający kredyt w złotych płacą dzisiaj odczuwalnie niższe raty kredytu niż przed rokiem. Rata takiej pożyczki zmniejszyła się w ostatnim roku o prawie 16 proc., czyli o 343 zł. Najmniej zyskali ci, którzy zadłużyli się we frankach – rata spadła bowiem tylko o 88 zł, czyli o 6 proc. Jednak ciągle płacą oni mniejsze raty niż ci, którzy zadłużyli się w złotych.
Niższe koszty obsługi kredytów wynikają głównie z poprawy sytuacji na rynku międzybankowym. Stawki tego rynku, czyli LIBOR dla franka oraz euro i WIBOR, wyznaczający cenę złotego, od których głównie zależy oprocentowanie kredytów hipotecznych, w ostatnim roku spadły do rekordowo niskich poziomów.
Reklama
– Trzymiesięczny LIBOR dla euro w styczniu 2009 r. wynosił niecałe 2,9 proc., a w lutym tego roku zaledwie 0,66 proc. To jest ponad czterokrotny spadek. LIBOR dla franka w tym samym czasie, zmalał z poziomu 0,64 do 0,25 proc. Także WIBOR, który pokazuje koszt uzyskania finansowania na rynku międzybankowym w polskiej walucie, zniżkował z 5,88 do 4,17 procent – mówi Paweł Satalecki.
Z jednej strony jest to skutkiem obniżenia stóp procentowych przez banki centralne (w Eurolandzie do 1 proc., w Szwajcarii do 0,25 proc., w Polsce do 3,5 proc.), a z drugiej wpompowania przez te instytucje miliardów euro, dolarów i złotych w rynek. Jak widać, najbardziej skorzystali na tym kredytobiorcy mający pożyczki w euro, bo dzięki temu w ich kieszeniach co miesiąc pozostaje kilkaset złotych. Dzisiaj kredyty w euro (poza pożyczkami z dopłatą Skarbu Państwa) są najtańszym sposobem sfinansowania kupna nieruchomości.
– Do końca roku kurs euro spadnie do ok. 3,80 zł, a cena franka do 2,56 zł. Ożywienie gospodarcze nie jest jeszcze trwałe, więc banki centralne nie będą się więc spieszyć z podwyżkami, a jeśli do nich dojdzie, będą one niewielkie. Myślę, że ten rok będzie kolejnym, w którym raty kredytów walutowych spadną – mówi Piotr Bielski z BZ WBK.
Według najnowszych danych Komisji Nadzoru Finansowego wartość kredytów hipotecznych w walutach na początku tego roku wyniosła 140 mld zł. To 63 proc. wszystkich udzielonych do tej pory kredytów mieszkaniowych. Komisja Nadzoru Finansowego różnymi sposobami stara się jednak ograniczyć akcję kredytową w walutach obcych, uważając, że ryzyko walutowe przy pożyczkach długoterminowych jest zbyt duże. Dlatego banki, na skutek zaleceń nadzoru, tej samej osobie udzielą większego kredytu w złotych niż w walutach.
Taka sytuacja to efekt rekomendacji S. Powstała ona w okresie największych obaw o zdolność kredytobiorców do spłacania rat pożyczek w walutach. Wynika z niej, że przy badaniu zdolności kredytowej banki muszą wyższe wymagania stawiać osobom ubiegającym się o pożyczkę w walutach niż w złotych.
Na dodatek nadzór finansowy zamierza jeszcze bardziej zaostrzyć zasady rekomendacji S. Jego przedstawiciele kilkakrotnie wypowiadali się na temat tego, że banki nie powinny wykorzystywać różnych sposobów do obejścia zapisów rekomendacji.
/>
/>