Jak poinformowała Lux Research, firma doradcza działająca na rynku nowych technologii, firma z Mountain View w ciągu zeszłego roku rozszerzyła swoje zaangażowanie w sektor energetyczny poprzez uruchomienie nowych przedsięwzięć biznesowych, a także działań lobbyingowych.

Inteligentne aplikacje

Konkretnym działaniem było wypuszczenie na rynek własnego serwisu o nazwie PowerMeter, który pozwala na zmierzenie zużywanej energii w gospodarstwie domowym oraz daje porady, jak to zużycie ograniczyć – informują John Kluza i Jason Eckstein, eksperci Lux Research.
PowerMeter, którego partnerami są firmy energetyczne (m.in. TXU Energy, San Diego Gas & Electric czy też Toronto Hydro-Electric System Limited) zaliczany jest do inteligentnych aplikacji, które wskażą właścicielowi domowej sieci, jak rozkłada się zużycie energii w ciągu dnia oraz gdzie generowane są największe straty i jak je ograniczyć.

Wsparcie administracji

Google dla swoich projektów zyskał już wsparcie amerykańskiej administracji – przed kilkoma tygodniami federalny Urząd Regulacji Energetyki (US Federal Energy Regulatory Commission) zezwolił, aby spółka-córka giganta – Google Energy – miała prawo do handlu energią elektryczną na razie na potrzeby własnych centrów programistycznych, które zużywają coraz więcej prądu.
– Jest to podobna strategia do tej, jaką przyjęła sieć supermarketów Safeway czy papierniczy gigant Kimberly-Clark, które również handlują energią zużywaną potem na własne potrzeby. Jednak regulator dał Google Energy możliwość, aby sprzedawać prąd także innym podmiotom i ostatnie posunięcia giganta wskazują, że ma on takie plany – twierdzą eksperci Lux Research.
Google nie ogranicza się do działań na rynku inteligentnych sieci energetycznych (tzw. smart grid), do których zalicza się chociażby aplikacja PowerMeter. Kilka tygodni temu Bill Weihl z Google Inc., nazywany przez Reutersa „carem zielonej energii” ogłosił, że inżynierom firmy udało się skonstruować panel, który obniży koszty budowy stacji solarnej o połowę. W ciągu trzech lat ruszy na skalę masową produkcja tych paneli.

Jest o co walczyć

Sukces udało się Google osiągnąć dzięki opracowaniu specjalnej technologii produkcji materiału, która pokrywa powierzchnię luster solarnych. Oszczędność będzie polegać na obniżeniu kosztów wyrobu powierzchni skupiających promienie słoneczne.
– Mamy szansę ma dwukrotne obniżenie tych kosztów – mówi Bill Weihl. Google do tej pory zainwestował 10 mln dolarów w firmy zajmujące się budową stacji solarnych – eSolar and BrightSource i to one miałyby być pierwszymi odbiorcami nowych paneli słonecznych Google. Jednak słychać także głosy sceptyczne w sprawie przedsięwzięć solarnych Google.
Sugestia, że uda się obniżyć koszty budowy farm solarnych o połowę, jest nieco przesadzona. Po pierwsze, panele stanowią maksymalnie 15 proc. kosztów takiego przedsięwzięcia. Poza tym minie jeszcze minimum rok, a maksimum trzy lata, zanim Google uruchomi produkcję i sprzedaż swoich paneli. A w tym czasie inne firmy mogą znacznie rozwinąć swoje technologie – uważają eksperci Lux Research. Google jest jednak przygotowany i na taki scenariusz: może udzielać licencji na swoje tanie panele, a w zamian za to uzyskiwać dzięki umowie energię po obniżonych cenach od jej producentów. Na pewno jest o co walczyć.