Pył wulkaniczny, z powodu którego przez sześć dni zamknięto przestrzeń powietrzną w wielu europejskich krajach, zaszkodził wielu branżom. Okazuje się, że nie zaliczają się do nich ubezpieczyciele. Liniom lotniczym, pomimo straty przychodów rzędu 300 mln dol. dziennie, nie należą się odszkodowania. Polisy przewoźników dają ochronę tylko w przypadku zniszczenia samolotów czy wyposażenia lotnisk.

Swiss Re zapowiedział, że prawdopodobieństwo otrzymania istotnych roszczeń powiązanych z wybuchem wulkanu na Islandii jest bardzo małe. Także Allianz, Munich Re i Lloyd’s of London nie spodziewają się w tym przypadku wypłaty wielu odszkodowań. Aby do tego doszło, przewoźnicy musieliby ponieść konkretne uszkodzenia fizyczne w swoim sprzęcie lotniczym i wyposażeniu lotnisk. Polisy firm Aviva i RSA Insurance Group, które sprzedają ubezpieczenia podróżne, nie przewidują także odszkodowań za opóźnienia lotów spowodowane wybuchem wulkanu.

Wybuch islandzkiego wulkanu i chmura pyłu nie zaszkodziły branży ubezpieczeniowej”- komentuje Roland Pfaender, analityk Commerzbanku. Ostatni kataklizm będzie miał dla ubezpieczycieli dużo mniejsze konsekwencje niż trzęsienie ziemi, jakie miało miejsce w lutym w Chile, czy nawałnica Xynthia, która nawiedziła Europę. Te wydarzenia naraziły ubezpieczycieli na łączne straty w wysokości 4,74 mld dol.

ikona lupy />
Pasażerowie na lotnisku Heathrow w Londynie. / Bloomberg
Reklama
ikona lupy />
Chmury pyłu z wulkanu, który wybuchł w regionie lodowca Eyjafjallajokull / Bloomberg