Nie jest więc przypadkiem, że istnieje silny związek między tym, czego i w jaki sposób uczymy w tym obszarze wiedzy, a rezultatami, jakie osiągamy w procesach zarządzania. Wymiar edukacyjny odgrywa w nich coraz większą rolę.

W Unii Europejskiej od 1998 roku symbolem tego stała się deklaracja bolońska, która miała być środkiem na zwiększenie konkurencyjności europejskich systemów kształcenia – wówczas wobec amerykańskich, a obecnie już nie tylko, gdyż również chińskich. Jednym ze sposobów powodujących umożliwić osiągnięcie tego ambitnego celu miało być przyjęcie formalnego systemu porównywalnych ocen uzyskiwanych w ramach UE wiedzy i umiejętności. Inaczej mówiąc, daleko posunięta standaryzacja narodowych systemów edukacyjnych, a w ich ramach standaryzacja różnorodnych kryteriów (edukacyjny tayloryzm).
Od czasu ogłoszenia deklaracji bolońskiej upłynęło już jednak blisko 12 lat i w związku z tym warto postawić pytanie, czy standaryzacja systemów edukacyjnych jest właściwie wybranym kierunkiem reformowania europejskich systemów edukacyjnych.
Czy można to współcześnie efektywnie czynić za pomocą ciągłego wzrostu standaryzacji, powielania i wdrażania cudzych, choćby najlepszych praktyk biznesowych? Co jest obecnie ważniejsze – standaryzacja czy innowacja? Większa standaryzacja niekoniecznie musi bowiem oznaczać wzrost jakości. Jest to szczególnie istotne w sferze edukacji ekonomicznej, gdzie nadmierne liczby, mnożenie standardów może prowadzić do obniżenia jakości.
Reklama
W poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania warto zwrócić uwagę na dyskusję, która toczy się na ten temat w ostatnim czasie w USA. Pokazuje ona, jak wiele istnieje wątpliwości dotyczących standaryzacji. Jeden z ciekawszych wątków tej dyskusji dotyczy związków między wpływem dominującego modelu gospodarowania a funkcjonującym modelem edukacji ekonomicznej. W raporcie waszyngtońskiej Fundacji Technologii Informacyjnych i Innowacji z lipca 2009 roku Ted Kolderie i Tim McDonald podjęli ciekawą próbę odpowiedzi na pytanie, dlaczego reforma edukacyjna w USA nie przynosi spodziewanych rezultatów i znalazła się na rozdrożu.
Zdaniem autorów tego raportu przyczyn trzeba przede wszystkim poszukiwać w braku zmiany paradygmatu edukacyjnego, który powinien towarzyszyć zmianom w realnej gospodarce. Zmiany w gospodarce od dawna polegają na przechodzeniu od masowej i dalece wystandaryzowanej produkcji do zindywidualizowanego umasowienia. Oznacza to konieczność uwzględniania i zaspokajania aspiracji i potrzeb indywidualnych osób. Ta zmiana jest dziś najsilniej widoczna we wszystkich tych obszarach produkcji, które są związane z technologiami informacyjnymi i komunikacyjnymi. Jej przykładem jest Web 2.0. Rozwiązaniem jest tu więc nie coraz większe standaryzowanie produktów edukacyjnych, lecz zmienianie i dostosowywanie się do coraz szybciej zmieniających się indywidualnych potrzeb i aspiracji tych, którzy je kupują i tych, którzy się uczą, jak w przyszłości sprostać tym trendom.
Wymaga to jednak przekazywania innego rodzaju wiedzy ekonomicznej i uczenia innych umiejętności, które w znacznie większym stopniu powinny być związane z umiejętnością odczytywania przyszłych tendencji, interaktywnością, krytycznym myśleniem, intuicją i wyobraźnią.
ikona lupy />
Zarządzanie rozumiane jako praktyczne działanie wymaga nie tylko praktycznej teorii, ale również odpowiednio dostosowanej do niego edukacji biznesowej. Ma ono bowiem swoje trzy niezbywalne wymiary: praktyczny, naukowy i edukacyjny. / DGP