Osłabienie gospodarki nam nie grozi

Sytuacja jest alarmująca. Na terenach, które w największym stopniu ucierpiały w wyniku powodzi powstaje ok. 35 proc. polskiego PKB. Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego uważa, że jeśli żywioł spowoduje spadek aktywności gospodarczej o 1/5, to dynamika produkcji przemysłowej może osłabić się 0,8 proc. Specjalista uspokaja, że biorąc pod uwagę roczny przyrost w wysokości 10 proc., wpływ powodzi na produkcję będzie nieznaczny – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.

>>> Polecamy: Trwa walka z powodzią na Podkarpaciu - obejrzyj galerię

Zdaniem specjalistów, obawy o gwałtowny wzrost inflacji spowodowany ograniczeniem produkcji rolnej są bezpodstawne. Podczas Powodzi Tysiąclecia ceny żywności spadły aż o 2,5 proc. Zatem tegoroczna powódź nie powinna rodzić ryzyka wzrostu cen.

Reklama

Miliardy złotych z budżetu popłyną na wsparcie powodzian

Wydatki związane z niwelowaniem skutków powodzi mocno uszczuplą natomiast środki budżetowe państwa. Już teraz, z rezerwy w budżecie ma być uruchomiona kwota 43,5 mln zł, ale największe wydatki dopiero się zaczną. Gigantyczne pieniądze pochłonie walka ze zniszczeniami na zalanych terenach. W 1997 r. rząd wydał 1,1 mld zł na zwalczanie skutków powodzi – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.

Z wyliczeń ówczesnego rządu wynika, że całkowite straty materialne związane z powodzią w 1997 r. wyniosły ok. 12 mld zł. Domy straciło 7000 osób, zniszczonych lub uszkodzonych zostało 680 tys. mieszkań, 4 tys. mostów i ponad 14 tys. km dróg. Straty materialne poniosło 9000 firm, ucierpiało także pół miliona hektarów upraw rolnych.

>>> Polecamy: Zobacz, jak wyglądała Powódź Tysiąclecia w 1997 roku

Za wcześnie na porównania

Roman Przasnyski, analityk Gold Finance jest jednak zdania, że z porównywaniem skutków finansowych tegorocznej powodzi z tą, która miała miejsce w 1997 należy się jeszcze wstrzymać. „Na szacowanie, czy obecna powódź pochłonie podobną kwotę jest zdecydowanie zbyt wcześnie. Oczywiście każde tego typu wydarzenie powoduje troskę, mobilizację i niepokój, nie tylko wśród bezpośrednio zagrożonych klęską. Często także sprzyja pojawianiu się kasandrycznych wizji załamania finansów państwa, zahamowania wzrostu gospodarczego, zwiększenia inflacji, okraszonych chwytliwymi tytułami w rodzaju „gwóźdź do trumny polskiej gospodarki”. Wszystkie znaki nie tylko na niebie, ale przede wszystkim na ziemi wskazują, że polskiej gospodarce do trumny jeszcze bardzo daleko" - mówi Przasnyski.

Pieniądze z budżetu nie pójdą na przemiał

W polskim budżecie jest wystarczająca ilość środków, aby podołać wyzwaniu, jakie postawiła przed państwem powódź. Wielka woda nie zachwieje finansami państwa. „Trzeba też wziąć pod uwagę, że pieniądze wyasygnowane z budżetu, nie pójdą na przemiał. Trafią do firm zajmujących się mniej lub bardziej bezpośrednio likwidacją skutków powodzi lub odbudową zniszczonej infrastruktury. Otrzymają je wreszcie bezpośrednio poszkodowani, którzy kupią za nie sprzęty, wyremontują domy i odmalują ściany” - mówi analityk Gold Finance.

>>> Raport: Powódź w Polsce