Jego zdaniem to serwowanie dodatkowych problemów innym państwom strefy, szczególnie z południa Europy, które wobec niemieckich oszczędności będą musiały liczyć się z jeszcze bardziej niekorzystną dynamiką PKB i większym zagrożeniem deflacyjnym.

Soros nie jest jedyną stroną, która wywiera presję na niemiecką administrację. Jest pewnym, iż podobne stanowisko na szczycie G20 w najbliższy weekend zaprezentują Stany Zjednoczone, które będą swoistym głosem Grecji, Hiszpanii i Portugalii, którym ze względu na otrzymaną pomoc protestować nie wypada.

Pomimo obserwowanej ostatnio manii programów oszczędnościowych, wycofanie się Niemiec z programu oszczędnościowego (lub zmiana jego charakteru) byłoby prawdopodobnie pozytywnym impulsem dla notowań wspólnej waluty.

Przekonanie niemieckiego rządu do rewizji planów może być jednak trudne. Niemiecki rząd już rok temu nie ugiął się podobnym naciskom w kwestii zwiększenia wydatków, a tym razem może być dodatkowo zachęcony do oszczędzania. Dobra koniunktura w Azji w połączeniu z relatywnie słabym euro sprawiają bowiem, iż niemieccy eksporterzy notują bardzo dobre wyniki. Odzwierciedleniem tego są notowania niemieckiego indeksu największych spółek DAX30, który pomimo dekoniunktury na większości rynków akcji odnotował w tym tygodniu nowe roczne maksimum. Problem w tym, iż takie korzystne uwarunkowania nie są udziałem krajów strefy euro, które obecnie przeżywają największe problemy, a ze względu na sytuację rynkową są zmuszone (w odróżnieniu od Niemiec) do oszczędzania.

Reklama