Twórcy stress testów założyli drastyczny spadek cen polskich obligacji, a co za tym idzie – wzrost rentowności. Uznali, że rentowność polskich pięcioletnich obligacji wzrośnie w tym roku do 6,56 proc., a w przyszłym – do 6,78 proc. Obecnie dochodowość pięciolatek to blisko 5,35 proc.
Według Marcina Dybuły, ekonomisty BNP Paribas, nie można wykluczyć, że rentowności rzeczywiście drastycznie wzrosną. Największe ryzyko to utrzymywanie się wysokiego deficytu strukturalnego – czyli takiego, którego wielkość nie zależy od bieżących wahań koniunktury.
Według szacunków Komisji Europejskiej deficyt strukturalny w Polsce w ubiegłym roku wyniósł 6,9 proc., a powinien wynosić około 1 proc. PKB. Tylko w takim przypadku spełnienie kryterium fiskalnego – czyli spadek deficytu poniżej 3 proc. PKB – może być trwałe.
– Inny czynnik to brak spójności między polityką pieniężną i fiskalną. Można sobie wyobrazić scenariusz, że RPP zacznie gwałtownie podnosić stopy procentowe. To będzie miało negatywny wpływ na wzrost gospodarczy – mówi Marcin Dybuła.
Reklama
Ekonomiści, z którymi rozmawialiśmy, wątpią jednak, że rynek zażąda tak dużych rentowności, jak szacowali autorzy stress testów. Michał Dybuła twierdzi, że rentowność pięciolatek wzrośnie do 5,80 proc. jeszcze na koniec roku. W przyszłym maksymalnie może ona wynieść 5,85 proc. Piotr Kalisz z Citi Handlowego szacuje wzrost na 6 – 6,1 proc. – Taki będzie efekt coraz silniejszych oczekiwań wzrostu stóp – mówi.
Według Jakuba Borowskiego, ekonomisty Invest-Banku, rentowność obligacji pięcioletnich może wynieść na koniec 2011 r. około 6,25 proc. Z tego prawie 2 pkt proc. będzie premią za ryzyko związane z napiętą sytuacją w finansach publicznych. Według niego rząd podejmie próbę ograniczenia deficytu finansów już w przyszłym roku. Wskazuje na to rozpoczęta w ostatnich dniach dyskusja na temat podwyżek podatków. – Dzięki temu rząd zapanuje nad deficytem i potrzebami pożyczkowymi w przyszłym roku – mówi.
Analitycy nie spodziewają się znacznego zmniejszenia tych potrzeb w porównaniu do tego roku. Według Michała Dybuły mogą one wynieść nawet 200 mld zł. Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu, szacuje je na blisko 220 mld zł – ale przy założeniu, że rząd nie znajdzie oszczędności w państwowej kasie. Taka skala potrzeb pożyczkowych będzie oznaczała, że Ministerstwo Finansów może być zmuszone do przeprowadzenia większych emisji długu niż w tym roku. Choćby dlatego, że wyschną wpływy z prywatyzacji.
ikona lupy />
Obligacje na razie zyskowne. A dług rośnie / DGP