Czy niedawny globalny wzrost gospodarczy jest możliwy do utrzymania, czy raczej możemy się spodziewać drugiego dna recesji?

Tak, spodziewamy się, że w skali „kwartał do kwartału“ Zachód dotknie drugie dno recesji. W przeciwieństwie jednak do sytuacji z początku lat osiemdziesiątych (XX wieku) takie drugie dno nie utrzyma się długo ani nie będzie szczególnie głębokie. W kolejnych miesiącach drugiego półrocza 2010 r. będziemy musieli zmierzyć się ze skutkami wycofania pakietów stymulujących — zobaczymy, jak ceny zaczną się dostosowywać do nowej rzeczywistości (spójrzcie tylko na rynek nieruchomości mieszkalnych w Stanach Zjednoczonych po wycofaniu ulgi podatkowej). W końcu wkroczą rządy, a prawdziwie trudne pytanie brzmi: co zrobią? Wydaje się, że pomysły na stawienie czoła temu wyzwaniu są zróżnicowane — różnią się zwłaszcza UE i Stany. Amerykanie będą nadal wydawać pieniądze, jednak programy oszczędnościowe wdrożone przez większość rządów niewątpliwie wyznaczają inny kierunek, a mianowicie wzrost popularności cięć wydatków publicznych.

Tak, oczywiście jesteśmy zwolennikami podejścia europejskiego, jednak fakt, że większość rządów i gospodarstw domowych ma problemy z obsługą swoich długów, uważany jest za prawdziwy problem. Czynnik ten doprowadzi do ograniczenia wzrostu w skali kilku lat, jednak będzie to cena, którą trzeba będzie zapłacić po kilku latach życia ponad stan.

>>> Czytaj też: Mark Mobius: perspektywy Polski są bardzo dobre, ale akcje z GPW zbyt drogie

Reklama

Niektóre spółki (ze Stanów Zjednoczonych) przełożyły giełdowy debiut na później. Dlaczego uważają, że jeszcze nie nadszedł czas?

Warunkiem zarówno debiutów giełdowych, jak i fuzji i przejęć jest wiara inwestorów w mającą nadejść prosperity. W przeciwnym przypadku popyt na akcje nowych spółek będzie ograniczony, podobnie jak wykazywana przez banki chęć do finansowania fuzji i przejęć. Uwzględniwszy perspektywy gospodarcze, zwłaszcza dla Stanów Zjednoczonych i strefy euro, nie powinniśmy się dziwić, że większość spółek będzie niechętna giełdowym debiutom.

Nastały jednak dobre czasy dla spółek, które w swoich bilansach mają nadwyżki wolnych środków i właśnie z nich, a nie z kredytów, chcą sfinansować fuzję lub przejęcie — i dokładnie takiego rozwoju sytuacji jesteśmy obecnie świadkami. Posiadacze gotówki zaczynają kupować inne spółki, a naszym zdaniem trend ten będzie kontynuowany w ramach kolejnej, większej fali konsolidacji. Przy zahamowaniu dalszego wzrostu sprzedaży i marżach zdecydowanie przekraczających historyczne średnie strategia ta wydaje się jedynym sposobem na zwiększenie zysków — i to właśnie jest naszym zdaniem głównym bodźcem stymulującym taką falę konsolidacji.