W ubiegłorocznym rankingu PricewaterhouseCoopers EM 20 Index w kategorii najlepsze miejsce do lokowania produkcji nasz kraj zajął bardzo wysokie 5. miejsce. Wyprzedziły nas jedynie: Chile, Bułgaria, Malezja i Chiny. W kategorii usługi mieliśmy jeszcze lepszą, bo aż 3. pozycję – za Słowacją i Chile. W tegorocznym zestawieniu AT Kearney, pokazującym, gdzie firmy z całego świata najchętniej zainwestowałyby (preferowana lokalizacja biznesu), zajęliśmy świetne 6. miejsce. Byliśmy jedynym krajem w pierwszej piętnastce z grona 10 nowych członków UE, pokonując takie potęgi, jak: Wielka Brytania, Francja, Hongkong i Australia.

Polskie atrakcje

W sondażu jednej z agend ONZ, Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD), w którym zapytano przedsiębiorców z różnych krajów, gdzie w najbliższych latach chcieliby inwestować, Polska miała 12. miejsce i wypadła lepiej m.in. od Japonii i Hiszpanii. W kryzysowym zeszłym roku spadek inwestycji zagranicznych był u nas dużo mniejszy niż średnia na świecie (37 proc.), w krajach najbogatszych (44 proc.) i w naszej części Europy. Wyniósł on u nas 22 proc., w Czechach i Rumunii było to ponad 50 proc., a w Hiszpanii aż 80 proc.
Na Węgrzech i na Słowacji doszło do czegoś, co nazywa się dezinwestycjami – patrz wykres. Nie tylko nie płynęły do tych krajów nowe inwestycje zagraniczne, ale nawet te już tam ulokowane się skurczyły. Nastąpił odpływ kapitału.
Reklama
W 2009 r. firmy zagraniczne zainwestowały w Polsce 8,4 mld euro. Biorąc pod uwagę dane za pierwsze półrocze – 5,1 mld euro – w tym roku powinniśmy zanotować spory wzrost napływu kapitału z innych państw. Jednak wszystko wskazuje na to, że więcej inwestycji zagranicznych ściągną także inne kraje regionu, Polsce skończy się niebawem „renta kryzysowa” i stopniowo wrócimy na naszą dawną pozycję. A jaka ona jest? Najlepiej widać ją, gdy weźmie się dane z tegorocznego Światowego Raportu Inwestycyjnego UNCTAD i przeliczy na jednego mieszkańca kraju (per capita). Dopiero wtedy można sobie uświadomić, że wciąż jesteśmy tylko regionalnym średniakiem, gdy Czechy oraz Węgry zaczynają przypominać najbogatsze kraje strukturą napływu i odpływu kapitału.

>>> Polecamy: Danske Bank: polska gospodarka przyspieszy, a bezrobocie spadnie

Bułgaria przegoniła

Przez całe lata przegrywaliśmy rywalizację o inwestorów z Czechami, Słowacją, Węgrami, a potem daliśmy się wyprzedzić Litwie. W zeszłym roku lepsza od nas w tej kategorii stała się Bułgaria, a zrównały się z nami Rumunia i Rosja.
Sporo mówi zsumowana wartość dotychczasowych inwestycji zagranicznych per capita w poszczególnych krajach regionu. W Polsce – według UNCTAD – to 4,8 tys. dolarów. W Czechach – 11 tys. dolarów, na Węgrzech – aż 25 tys., na Słowacji – 9,1 tys., a na Litwie – 5,7 tys. Wyprzedziła nas nawet Bułgaria (6,6 tys. dol.), a gorsze wśród naszych bliskich sąsiadów są jedynie Rumunia (3,3 tys.), Rosja (1,7 tys.) i Ukraina.

>>> Czytaj też: Zagraniczne spółki ustawiają się w kolejce do wejścia na GPW