Jak powiedział Emil Szweda z Open Finance, ceny akcji spadały od rana już w Azji i ruch ten łatwo przedostał się do Europy, nawet pomimo lepszych niż oczekiwano nastrojów niemieckich konsumentów.

Na GPW po porannym spadku inwestorzy próbowali odrobić straty, ale indeks nawet nie zbliżył się do poziomu wczorajszego zamknięcia.

Po południu - wobec słabych danych z USA - przewagę osiągnęli sprzedający. Chodzi o spadek indeksu zaufania konsumentów do 48,5 pkt (oczekiwano spadku do 52,3 pkt), oraz o indeks aktywności ekonomicznej z Richmond, który wyniósł -2 pkt, wobec plus 11 pkt przed miesiącem.

"Mimo, że skala spadków z ostatnich dwóch dni nie jest duża, a zaledwie w piątek WIG20 osiągnął najwyższe zamknięcie od dwóch lat, to mogą pojawić się obawy o realizację zysków na światowych rynkach, bez wsparcia których nasze indeksy nie mogą kontynuować wzrostów. Na razie skala spadków jest zbyt mała, by obawiać się ich skutków dla trendu wzrostowego, ale zejście WIG20 poniżej 2550 pkt (minima trzech sesji z poprzedniego tygodnia) mogłoby znacznie pogorszyć nastroje" - skomentował przebieg dzisiejszej sesji Emil Szweda.

Reklama

Przecena dotknęła 16 spółek z WIG20, zaś dwie nie zmieniły ceny. Indeksowi ciążył sektor bankowy (WIG Banki spadł o 1,2 proc.), oraz spółki paliwowe (Lotos i Orlen straciły po 2,2-2,4 proc.) - napisał Szweda w komentarzu giełdowym.