Szukając podstaw tak spektakularnych wzrostów niektórych aktywów (S&P 500 +14,7%, miedź +35.5%) i odpowiedzi na pytanie ile jeszcze, należy sięgnąć do podstaw ekonomii i rynków finansowych.

Wzrosty w początkowej fazie były spowodowane dobrymi wynikami spółek amerykańskich za 2Q oraz oczekiwaniami rynków iż kryzys grecki został zażegnany dzięki udzielonym przez Unię Europejską oraz IMF pakietom pomocowym. Sierpień był miesiącem korekty wywołanej obawami o stabilność amerykańskiej gospodarki oraz wzrost ryzyka wystąpienia drugiego dna recesji. Jak pokazał czas obawy te były nieuzasadnione, a jedynie dały okazję inwestorom do nabycia aktywów po niższej cenie aniżeli na początku miesiąca. Wrzesień oraz początek października to okres znaczących wzrostów, które w miarę rozwoju trendu nabierały tempa. Sytuacja ta szczególnie widoczna była na rynku surowcowym (miedź/ropa). Jeden z głównych argumentów przemawiający za wzrostami w USA i na świecie pozostaje niezmieniony.

Jest to środowisko niskich stóp procentowych w rozwiniętych krajach połączone ze wzrostem podaży pieniądza, które mają pomóc gospodarkom powrócić na ścieżkę stabilnego wzrostu oraz odwrócić obecnie obserwowany trend spadku inflacji. Jak dotąd znacząca część tych działań nie przynosi spodziewanych efektów gospodarczych. Przedsiębiorstwa w rozwiniętych krajach boją się spadku koniunktury więc nie inwestują, a bez inwestycji nie ma przyrostu nowych miejsc pracy co jest widoczne zwłaszcza w danych z amerykańskiego rynku pracy. Ich przykład mieliśmy w ostatni piątek.

Pomimo gorszych od oczekiwań danych gospodarczych giełdy za oceanem zakończyły się na plusie. Powodów takiej reakcji można szukać w oczekiwanej gorąco kolejnej rundzie „rozluźniania pasa”, która ma nastąpić w najbliższym okresie. Siła rynków giełdowych w krajach rozwiniętych szczególnie w USA pomimo słabych danych gospodarczych wynika w coraz większym stopniu z tego iż coraz większa cześć dochodów amerykańskich korporacji jest generowana przez zagraniczne spółki córki przeważnie w krajach rozwijających się, które pomimo światowego kryzysu przeżywają boom gospodarczy.

Reklama

Osłabianie dolara względem euro podyktowane jest poprawą sytuacji gospodarczej oraz budżetowej w krajach takich krajach jak Grecja, Hiszpania i Portugalia oraz działaniami Banku Rezerwy Federalnej. W ojej ocenie brak jest obecnie impulsów, które mogłyby odwrócić obserwowany trend. W związku z tym nadal należy oczekiwać zwyżki głównej pary walutowej. W perspektywie kwartału jednakże nie wykluczona jest lekka korekta przy czym jej zasięg będzie raczej techniczny. Podobnie powinien zachowywać się kurs dolara w stosunku do innych par walutowych takich jak: jen japoński lub frank szwajcarski.

Polski rynek giełdowy z małymi odchyleniami będzie podążał za międzynarodowymi trendami (obecnie współczynnik korelacji WIG20 i S&P500 w okolicach 0.8) i raczej nie należy się spodziewać znaczących odchyleń. W przypadku rynku walutowego sytuacja kształtuje się podobnie: złoty umacnia się względem dolara amerykańskiego natomiast kurs EUR/PLN pozostaje w relatywnie stabilnym przedziale i raczej nie jest zasadnie oczekiwać wyłamania się poza ten obszar. Powodem takiej sytuacji będzie umacniające się euro na światowych rynkach i swego rodzaju prób sił pomiędzy euro a polskim złotym.