„Polkomtel to z pewnością bardzo interesujące aktywo dla inwestorów finansowych. Jednak, tak jak to miało miejsce w przypadku Wedla, zwycięzcą przetargu może się okazać inwestor branżowy" - powiedział agencji ISB Pasiewicz.

Wcześniej media podały, że odebrano około 20 memorandów informacyjnych dot. operatora sieci Plus. Według „Parkietu", wśród zainteresowanych są norweski Telenor, szwedzka TeliaSonera, hiszpańska Telefonica, a także Zygmunt Solorz-Żak oraz fundusze inwestycyjne. Zdaniem Pasiewicza, spółką mogą być też zainteresowani inwestorzy z Azji.

„Jest też zainteresowanie inwestorów azjatyckich" - dodał Pasiewicz. Według niego, inwestor branżowy może być mniej związany wymogiem relatywnie szybkiego zwrotu z inwestycji, niż grupa inwestorów finansowych. W tym zakresie inwestor azjatycki może mieć jeszcze więcej swobody niż notowana Telia Sonera. Inwestor branżowy może też potencjalnie liczyć na pewne synergie.

W zeszłym tygodniu TeliaSonera informowała, że jest w stanie zwiększyć poziom zadłużenia z obecnych 1,28 x EBITDA (na koniec 2010 r.) do 2,1-2,3 x EBITDA, żeby przejąć Polkomtela. Oznacza to, że spółka jest w stanie wyłożyć na transakcję blisko 37 mld SEK, czyli ok. 16,3 mld zł (co oczywiście nie przesądza, że właśnie taką ofertę złoży) – właśnie na tyle część analityków wyceniała Polkomtela.

Reklama

>>> Czytaj też: Polkomtel, operator sieci Plus, zostanie sprzedany

Polscy udziałowcy spółki to PKN Orlen, KGHM, PGE, mały pakiet akcji należy do Węglokoksu. Prezes PGE informował, że spodziewa się zakończenia transakcji jeszcze w I połowie roku. Pasiewicz ocenia, że jest to możliwe dzięki ostatecznej decyzji Vodafone, który sprzedaje swoje udziały. „Dużo wskazuje na to, że swoją pozycję wyjaśnił Vodafone, który będzie sprzedawał, a nie kupował akcje. To z pewnością okoliczność, która powinna ułatwić przeprowadzenie transakcji" – ocenił Pasiewicz.

„Interesy akcjonariuszy Polkomtela mogą się od siebie różnić. O ile PKN Orlen i PGE mają znaczne bieżące potrzeby finansowe, to KGHM może się obawiać, że znajdzie się pod silną presją, żeby pozyskane pieniądze przeznaczyć na dywidendę" - zaznaczył jednak Pasiewicz.