Palestyńskiego przywódcę Jasira Arafata określano w kręgach dyplomatycznych jako człowieka, który nigdy nie zmarnuje okazji do zmarnowania okazji. Unia Europejska idzie w jego ślady.
Od miesięcy decydenci od Wall Street po Frankfurt błagają europejskich przywódców, by wyszli naprzeciw krótkoterminowym potrzebom przygniecionych długiem państw z peryferii strefy euro. Europejscy prezydenci i premierzy proponują jednak kolejne wieloletnie plany rozwiązania problemów kontynentu. Do ich inicjatyw dochodzi teraz francusko-niemiecka propozycja nazwana mylnie paktem dla konkurencyjności.

Czytaj też: Polska nie dostanie taryfy ulgowej. Czas szykować budżetowe nożyce

Rok zaczął się obiecująco. Wydawało się, że po miesiącach niemieckiego sprzeciwu wobec ambitnych propozycji, takich jak emitowanie paneuropejskich obligacji, porozumienie jest bliskie. Plan koncentrował się na funduszu ratunkowym dysponującym 440 miliardami euro. Miał on dostać większy potencjał finansowy i narzędzia do pomagania zadłużonym krajom. Fundusz miał być wykorzystywany do kupowania obligacji krajów, które popadły w tarapaty, do pożyczania zadłużonym krajom pieniędzy na odkup ich własnych obligacji z dyskontem, do udzielania krótkoterminowych linii kredytowych krajom mającym chwilowe kłopoty z płynnością.
Reklama
Całościowe porozumienie wydawało się tak bliskie, że przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso na początku lutego wezwał unijnych przywódców, by poparli reformę funduszu ratunkowego. Jednak wtedy zaczęły się problemy. Kanclerz Niemiec Angela Merkel, w rytm pomysłów której maszeruje dziś Europa, powiedziała, że zgodzi się na pakiet reform tylko wtedy, gdy będą one obejmowały dalsze zaciskanie pasa. Jednak nawet wtedy, argumentowała, pośpiech nie jest potrzebny, bo rynki się uspokoiły.

>>> Zobacz też: Sikorski: Polska nie boi się Europy dwóch prędkości

Dziś, miesiąc później, ze wszystkich krótkoterminowych rozwiązań tylko dwa wydają się realne: wzmocnienie siły funduszu ratunkowego, tak by 440 miliardów euro znaczyło rzeczywiście 440 miliardów, i wydłużenie zapadalności pożyczki dla Grecji. Pozostałe rozwiązania są coraz mniej prawdopodobne.
Nawet niemieccy politycy przyznają, że pakt dla konkurencyjności Merkel jest po części politycznym gambitem, który ma jej zapewnić parlamentarne poparcie dla niemieckiego zaangażowania w fundusz ratunkowy. Czekając, Merkel bardzo utrudnia sobie zadanie. Kolejna okazja zostaje stracona.