Premier Victor Orban chce w ciągu 3 lat obniżyć dług publiczny (najwyższy w Europie Środkowej) z 80 do 65 – 70 proc. PKB. W tym roku deficyt budżetowy kraju zostanie w tym celu zmniejszony o 500 mld forintów, zaś w latach 2013 – 2014 po 900 mld forintów (po 4,6 mld dol.). Orban zapowiedział ograniczenie prawa do rent, zmniejszenie dotacji na leki, wprowadzenie opłat za korzystanie z dróg, a także zawieszenie planu ograniczenia podatku dochodowego od firm z 19 do 10 proc. Obniżka CIT obejmie tylko najmniejsze firmy. Przedłużony zostanie nadzwyczajny podatek od zysków banków.

>>> Czytaj też: Orban: Węgry nie wejdą do strefy euro przed 2020 r.

Orban wybrał Londyn, by swój program skojarzyć z ambitnym planem cięć konserwatywnego premiera Davida Camerona. Brytyjska stolica to również centrum europejskiej finansjery, więc ruch węgierskiego szefa rządu jest postrzegany jako manewr PR.

Ekonomiści nie dowierzają

Reklama
Giełda w Budapeszcie zareagowała na te zapowiedzi spadkiem indeksu o 2 proc. Inwestorzy obawiają się, że rząd będzie redukował dług przez podnoszenie podatków i bolesne oszczędności.

>>> Czytaj również: Orban: Obecny system emerytalny jest ostateczny

Na razie trzy główne agencje ratingowe wyceniają wiarygodność kredytową kraju na zaledwie jeden punkt powyżej poziomu śmieciowego (Baa3 dla Moody's oraz BBB dla Standard & Poor's oraz Fitch). Analitycy zapowiedzieli, że obniżą tę ocenę, jeśli Orban do lata zasadniczo nie poprawi stanu finansów publicznych. Szef rządu chce za wszelką cenę tego uniknąć, bo wówczas koszty obsługi długu bardzo wzrosną.
– Z dwóch powodów jesteśmy wciąż sceptyczni wobec planów Orbana. Po pierwsze mamy wątpliwości, czy w razie oporu społecznego rząd wprowadzi niepopularne decyzje. Po drugie finanse publiczne Węgier będą mogły poprawić się, tylko jeśli kraj zacznie się szybko rozwijać. A na to się nie zanosi – mówi Dietmar Hornung, analityk ds. Węgier w agencji Moody's.

>>> Polecamy: Węgry chcą konkurować z Chinami i wzorować się na Polsce

Rządowy plan zakłada, że już w przyszłym roku PKB kraju zacznie rosnąć w tempie 4 – 6 proc. Jednak Komisja Europejska prognozuje na ten rok wzrost jedynie o 2 proc. W zeszłym roku węgierska gospodarka wzrosła zaledwie o 1,2 proc. (wobec 3,8 proc. Polski).

Wyborcy wciąż kochają

Fidesz, centroprawicowa partia Viktora Orbana, wciąż cieszy się w sondażach trzykrotnie większym poparciem od socjalistów. To po części wynik zapewnień premiera, że nie będzie więcej ciął wydatków publicznych.
W tym roku dług publiczny Węgier spadnie aż o 5 pkt proc. PKB. To wynik jednorazowej operacji przejęcia przez państwo oszczędności zgromadzonych w OFE. Dzięki temu w tym roku Węgry wypracują nawet nadwyżkę budżetu odpowiadającą 3,6 proc. PKB.
Węgierski rząd może mieć też kłopoty z władzami Unii. Dwa dni temu prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet zapowiedział, że pozwie Budapeszt do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości pod zarzutem złamania niezależności banku centralnego. Po objęciu władzy w kwietniu 2010 r. Orban odebrał prezesowi węgierskiego banku narodowego Andrasowi Simorowi prawo do mianowania dwóch spośród czterech członków rady polityki pieniężnej. Zdaniem premiera Simor opowiadał się za zbyt wysokimi stopami procentowymi, co utrudnia powrót kraju na szybką ścieżkę wzrostu gospodarczego.

Węgrom pomogą brytyjscy specjaliści od PR

Viktor Orban rusza z kampanią medialną, która ma poprawić wizerunek Węgier na Zachodzie. Jak ujawnił „Financial Times”, premier podpisał w tej sprawie porozumienie z londyńskimi agencjami Project Associates i Financial Dynamics, które już wcześniej pracowały na rzecz krajów, które dotknęły poważne kłopoty gospodarcze i polityczne, jak Grecja, Gruzja, Islandia i Dubaj. Orban był w Brukseli ostro krytykowany za przeforsowanie ustawy, która może ograniczyć wolność mediów, osłabienie niezależności banku centralnego oraz nałożenie wysokich podatków na oddziały zagranicznych banków.
Do niedawna londyńskie agencje PR słynęły również z pomagania europejskim i afrykańskim autokratom. Aleksandrowi Łukaszence pomagał na przykład lord Timothy Bell. Ten specjalista od marketingu politycznego pracował m.in. dla oskarżanego o korupcję premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry, rządu Arabii Saudyjskiej czy mieszkającego w Londynie rosyjskiego biznesmena Borysa Bierezowskiego. Wcześniej uchodził za spin doktora Margaret Thatcher.
ikona lupy />
Orban wybrał Londyn, bo to centrum europejskiej finansjery Fot. Reuters/Forum / DGP