Europejskie indeksy giełdowe otworzyły dzień w mieszanych nastrojach. Piątkowe wydarzenia w Japonii nie wpłynęły aż tak znacząco na notowania w Europie, jedynie niemiecki DAX mocno dołował. Na GPW możliwe odbicie po trzech dniach spadków, twierdzą analitycy.



Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 0,07 proc. i wyniósł 5.824,76 pkt., francuski indeks CAC 40 wzrósł o 0,04 proc. i wyniósł 3.930,14 pkt., niemiecki indeks DAX spadł o 1,21 proc. i wyniósł 6.897,23 pkt.

WIG20 na otwarciu sesji wyniósł 2743,35 pkt., co oznacza spadek o 0,22 proc.

Reklama

”Nastroje przed sesją mogą być więc neutralne, a nawet umiarkowanie pozytywne. Wedle zasady "co nas nie zabije, to nas wzmocni", rynek może dojść do wniosku, że jest niesłychanie silny, skoro potrafi oprzeć się nawet katastrofie o takiej skali jak piątkowe trzęsienie ziemi u wybrzeży Japonii” – twierdzi Emil Szweda z Noble Securities.

Jak dodaje analityk, dlatego mimo głębokiego spadku Nikkei, możliwe że w Europie zobaczymy dziś wzrost indeksów, choć nie powinien to być silny ruch. W tle mamy cały czas obawy inflacyjne i protesty społeczne z tym związane, które docierają już do Europy (Bułgaria). Tego problemu nie da się rozwiązać z dnia na dzień.

„Nasz rynek stosunkowo dobrze radzący sobie w piątek, podbudowany postawą Wall Street powinien zafundować inwestorom odbicie po trzech dniach spadków. Początkowo negatywne wrażenie może wywierać ponad 6 proc. spadek Nikkei, ale wcale niekoniecznie” – komentuje Roman Przasnyski z Open Finance.