Strefa euro od jakiegoś czasu musi radzić sobie z poważnymi kłopotami w postaci gigantycznego zadłużenia niektórych krajów członkowskich. Zrzucić się na finansową pomoc dla Grecji czy Irlandii musiały te państwa Eurolandu, które utrzymują narzuconą przez Unię Europejską dyscyplinę budżetową. Jednak nie wszystkim podoba się płacenie rachunków za słabszych graczy w strefie euro.
W wywiadzie dla telewizji Bloomberg swoje wątpliwości na temat pakietów pomocowych dla państw ze zbyt wysokim deficytem wyraziła prezydent Finlandii Tarja Halonen. „Kraje z najwyższym ratingiem, czyli oceną AAA, jak Finlandia czy Niemcy, muszą przestać płacić za fiskalne grzech słabszych członków regionu euro, jeśli chcemy go kiedykolwiek nazywać sprawiedliwym systemem”- argumentowała Halonen.
Prezydent Finlandii podkreśla, że jej kraj będzie stawać w obronie euro, ale do tego potrzebne są restrykcyjne reguły, których wszystkie państwa powinny przestrzegać. Zgodnie z unijnymi wymogami fiński deficyt budżetowy nie przekraczał w ubiegłych dwóch latach 3 proc. PKB, nawet pomimo spadku PKB o 8,2 proc. w 2009 roku. Średni deficyt budżetowy całej strefy euro wyniósł w ubiegłym roku 6,3 proc.