Europejskie indeksy giełdowe zaczęły dzień pod kreską. Na GPW sytuacja wyglądała podobnie. Poważne kłopoty Portugalii mogą mieć dziś duży wpływ na rynki finansowe, twierdzą analitycy.



Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 0,11 proc. i wyniósł 5.789,40 pkt., francuski indeks CAC 40 spadł o 0,58 proc. i wyniósł 3.891,18 pkt., niemiecki DAX spadł o 0,21 proc. i wyniósł 6.790,44 pkt. Indeks węgierskiej giełdy BUX po otwarciu sesji wzrósł o 0,22 proc. i wyniósł 22.471,72 pkt.

WIG20 na otwarciu sesji wyniósł 2766,38 pkt. co oznacza spadek o 0,09 proc.

Reklama

Polityczne zamieszanie w Portugalii może mieć poważne konsekwencje dla rynków finansowych. Do trzęsienia ziemi w Japonii i bliskowschodniej rewolty znów mogą dołączyć kolejne kłopoty w Europie. Sporo tych negatywnych impulsów. Można jedynie mieć nadzieję, że inwestorzy już się uodpornili na ciosy” – komentuje Roman Przasnyski z Open Finance.

Jak dodaje analityk, zachowanie naszego rynku, choć od kilku dni zbieżne w ogólnym zarysie z tym, co działo się we Frankfurcie, to osobna historia. Co innego bowiem ogólny zarys, a co innego cudowne fixingi, przypominające rosyjską ruletkę. Wczoraj w ciągu kilku minut udało się sprowadzić trzy indeksy niemal idealnie w punkt z końca poprzedniego dnia.

Emil Szweda z Noble Securities wyjaśnia, że sytuacja w Portugalii, oprócz wczorajszej dymisji rządu i odrzucenia pakietu reform, jest tym bardziej krytyczna, że lada dzień trzeba będzie zwrócić inwestorom pożyczone wcześniej pieniądze - w kwietniu i czerwcu zapadają obligacje warte łącznie ok. 9 mld euro, a w całym 2011 r. Portugalia planowała pozyskać z rynków finansowych ok. 20 mld euro na pokrycie państwowych wydatków.

„Gdyby nie zakupy obligacji przez ECB, szacowane przez analityków Barclays Capital na ok. 20 mld euro od maja 2010 r., Portugalia już dawno podzieliłaby los Grecji i Irlandii, które na krótko przed sięgnięciem po międzynarodową pomoc obserwowały podobne zjawisko na własnym rynku długu” – kontynuuje Szweda.