Wall Street imponuje odpornością na złe informacje. A tych ostatnio nie brakowało. W ciągu pierwszych trzech dni tygodnia inwestorzy byli utwierdzani w przekonaniu o fatalnej kondycji rynku nieruchomości i to zarówno w kontekście spadających cen, jaki aktywności segmentów wtórnego i pierwotnego. Przypomnijmy, że w lutym sprzedaż nowych domów była najniższa od kilkudziesięciu lat. W czwartek doszedł do tego zaskakująco wysoki spadek zamówień na dobra trwałego użytku. Reakcją rynku na te wieści była czterosesyjna fala wzrostów z jednym niewielkim potknięciem i zwyżka S&P500 o 30 punktów, czyli o 2,4 proc. W czwartek indeks podskoczył o 0,9 proc. i znalazł się powyżej 1300 punktów. I to ze sporym zapasem.

Jeszcze trudniej odgadnąć przyczyny czwartkowej mini euforii na głównych parkietach europejskich. Kiepskie wyniki gospodarki w połączeniu z bardzo wysoką inflacją to mieszanka, która skłoniła Moody's do ostrzeżenia o możliwości obcięcia ratingu Wielkiej Brytanii. Portugalia zmierzająca na skróty ścieżką wiodącą w kierunku bankructwa, na które oczywiście Europa i świat nie mogą pozwolić, też byczym nastrojom nie sprzyjała. A brak najmniejszej choćby reakcji na obniżenie przez agencję Fitch oceny portugalskiego długu to przejaw kompletnego znieczulenia na negatywne impulsy. Z jednej strony można to wszystko interpretować jako przejaw siły rynku, z drugiej zaś jako źródło obaw, że ta sielanka szybko się skończy i giełdy wycenią odpowiednio to, co się dzieje, nie zapominając także o Japonii i Bliskim Wschodzie.

Nadal trwa dobra passa w Azji. Dziś indeksy rosły na wszystkich parkietach, a skala zwyżek miejscami sięgała 1 proc. Tak było w Bombaju, Hong Kongu i Szanghaju. Także Nikkei poszedł w górę o 1,1 proc. Kontrakty na amerykańskie indeksy rano szły w górę po 0,3-0,4 proc. Ale oprócz tego optymistycznego akcentu europejskich inwestorów przywitała także kolejna agencja ratingowa. Standard & Poor's o dwa poziomy zdegradowała portugalskie papiery dłużne, zbliżając je wydatnie do statusu śmieciowych. Dziś informacji makroekonomicznych nie będzie zbyt wiele. Przed południem poznamy indeks klimatu gospodarczego niemieckiego instytutu Ifo. Kiedyś jego publikacja nie budziła emocji, ale w czasach gdy inwestorzy koniecznie chcą się cieszyć, może pobudzić rynki do zwyżki, choć odczyt za marzec może być nieco gorszy. Wczesnym południem będziemy mieli ostateczny werdykt w sprawie dynamiki amerykańskiej gospodarki w czwartym kwartale, a nieco później swoje nastroje ujawnią tamtejsi konsumenci, ankietowani przez ekspertów z Uniwersytetu Michigan.