Japoński dziennik ujawnia, że rozmowy w sprawie budowy atomowego śmietniska są prowadzone już od września ubiegłego roku – wówczas do Mongolii przyjechał wiceszef Departamentu Energii USA Daniel Poneman. Są jednak trzymane w sekrecie, bo Amerykanie i Japończycy obawiają się społecznych protestów, które wcześniej uniemożliwiły budowę składowiska na północy Chin oraz rosyjskim Dalekim Wschodzie. Dodatkowo teraz Tokio obawia się krytyki, że nie dość, iż nie jest w stanie szybko opanować sytuacji w zniszczonej przez trzęsienie ziemi i tsunami elektrowni atomowej Fukushima, to jeszcze pozbywa się radioaktywnych odpadów.
Właśnie problem składowania zużytego uranu i plutonu budzi największe kontrowersje w energetyce atomowej. Tymczasem szwedzki koncern Swedish Nuclear Fuel and Waste Management (SKB) wystąpił do władz w Sztokholmie o pozwolenie na pogrzebanie radioaktywnych odpadów na czas ich całkowitego rozpadu, który jest obliczany na prawie 100 tys. lat. Jeśli je otrzyma, Szwecja stanie się pierwszym państwem na świecie, które przystało na takie rozwiązanie.