Zysk netto Grupy Kapitałowej PGE wyniósł w 2010 r. 3,63 mld zł, a skonsolidowane przychody wyniosły 20,48 mld zł.
Grupa Tauron (TAURONPE) odnotowała w 2010 r. przychody na poziomie 15,4 mld zł, tj. o niemal 13 proc. wyższe niż rok wcześniej. Nastąpił także wzrost zysku netto o 4,6 proc. – z prawie 950 mln zł do blisko 1 mld zł w 2010 r.
Przychody ze sprzedaży Grupy Kapitałowej Enea wyniosły w 2010 r. 7,83 mld zł, co w stosunku do 2009 r. stanowi wzrost o 9,3 proc. Zysk netto wypracowany przez Grupę Enea w 2010 roku wyniósł 639 mln zł i był wyższy od zysku osiągniętego rok wcześniej o 24,5 proc.
Znacząco wyniki poprawiła także Grupa Energa, której zysk netto w 2010 przekroczył 625 mln zł. To o ponad 47 proc. więcej niż rok wcześniej, kiedy zysk był na poziomie 425 mln zł.
Reklama

Wpływ KDT

– Dla uchwycenia właściwych trendów w sektorze raportowane wyniki należy oczyścić z wpływu rekompensat za rozwiązanie kontraktów długoterminowych (KDT) – zwraca uwagę Paweł Puchalski, szef Działu Analiz Domu Maklerskiego BZ WBK.
Rekompensaty nie wpływają w żadnym stopniu na Eneę, a prawdziwe wyniki Tauronu są o kilkadziesiąt milionów lepsze niż to sugerują raportowane zyski (KDT niższe o 46 mln zł w 2010 niż rok wcześniej). Kluczowa zmiana nastąpiła natomiast w PGE – spadek raportowanych wyników w 2010 r. jest jedynie pozorny, a niższe wyniki ubiegłego roku są efektem zmniejszenia się przychodów z KDT aż o 1,2 mld zł w stosunku do roku wcześniejszego.
– Zgodnie z oczekiwaniami po wyeliminowaniu wpływu rekompensat KDT osiągnęliśmy na poziomie skonsolidowanym wynik nieco lepszy niż przed rokiem. Pod względem wyników finansowych był to rok stabilizacji, w którym koncentrowaliśmy się na reorganizacji i restrukturyzacji grupy. Dobrze przygotowaliśmy się do spodziewanych wzrostów w kolejnych okresach – powiedział Tomasz Zadroga, prezes zarządu PGE.

Segmenty działalności

Jak zwraca uwagę Paweł Puchalski, w przypadku wszystkich grup można zauważyć trendy utrzymujące się w poszczególnych segmentach działalności. W 2010 r. nastąpiła bardzo istotna poprawa wyników w segmencie dystrybucji, idąca w ślad za niespodziewanie wysokimi wzrostami wolumenów dystrybuowanej energii, nie ma natomiast przekonującej poprawy w segmencie energetyki konwencjonalnej.
Wszystkie grupy energetyczne solidarnie dowiodły, że wyniki na sprzedaży energii hurtowej i detalicznej istotnie się pogarszają, co przypuszczalnie jest efektem zaostrzającej się walki o klienta końcowego.
– Wyraźna poprawa segmentu dystrybucyjnego spowodowana była przede wszystkim zatwierdzeniem korzystniejszych taryf w ramach procesu dochodzenia do pełnego zwrotu z Wartości Regulacyjnej Aktywów (WRA), zmianą zasad księgowania przychodów z tytułu przyłączeń do sieci oraz wzrostem zużycia energii elektrycznej. Rentowność aktywów dystrybucyjnych nadal powinna systematycznie rosnąć – wyjaśnia Kamil Kliszcz, analityk Domu Inwestycyjnego BRE Bank.

Cena i zyski

W roku 2011 sytuacja finansowa grup energetycznych będzie prawdopodobnie wyglądała inaczej.
– Niewiele może się zdarzyć w segmencie dystrybucji. Wysokie inwestycje będą wpływały na powolną poprawę wyników w tym segmencie jeszcze przez długie lata. Trzeba jednak pamiętać, że bardzo silna poprawa z roku 2010 była zjawiskiem unikalnym, i nie może być mowy o istotnym polepszeniu wyników w segmencie dystrybucji w 2011 r. – prognozuje Paweł Puchalski.
W jego ocenie w segmencie wytwarzania kluczowym czynnikiem jest średnia cena energii elektrycznej. Jeśli nastąpi wzrost cen energii, to wszystkie grupy poprawią swój wynik w segmencie. Jeśli cena będzie niezmienna, to największe kłopoty będą miały Enea i Tauron – nie dość, że koszty zmienne w węglu kamiennym są najwyższe, to jeszcze muszą kupować cały węgiel (jak to jest w przypadku Enei) bądź 60 proc. swoich potrzeb (w przypadku Taurona) na rynku.
– Wystarczy średnioroczne 10 zł wzrostu na jednej megawatogodzinie, żeby przełożyło się to na setki mln zł poprawy wyników w segmencie energii konwencjonalnej. Jeśli popyt na energię będzie rósł w 2011 r., to jej cena musi rosnąć w ślad za nim – ocenia Paweł Puchalski.
Kamil Kliszcz podkreśla, że w tych spółkach trzeba zwracać uwagę na specyficzne elementy, które będą wpływać na wyniki finansowe, jak proces konsolidacji i wykup mniejszościowych udziałowców w Tauronie i PGE.

Akcjonariusze pod napięciem

W chwili debiutów giełdowych akcje Polskiej Grupy Energetycznej, Taurona i Enei przedstawiano jako atrakcyjne i bezpieczne oferty inwestycyjne. Tylko na akcje Taurona w ofercie publicznej w 2010 r. zapisało się ok. 231 tys. inwestorów indywidualnych. Wycena akcji tych trzech grup nie daje jednak wielu satysfakcji ich posiadaczom. Od debiutu PGE kurs akcji waha się w granicach ceny emisyjnej, spektakularnych wzrostów nie ma w przypadku akcji Enei i Taurona.
Paweł Puchalski z Domu Maklerskiego BZWBK wyjaśnia, że w przypadku PGE rynek czeka na podaż kilkunastu procent akcji od Skarbu Państwa w drugiej połowie 2011 r.
– Od początku lipca 2011 r. ta możliwość staje się realna, i przykład marcowej sprzedaży pakietu akcji Tauronu wskazuje, że jest na to duża szansa. Jeśli mamy pewność, że kilkanaście procent akcji będzie oferowanych, to cena nie może istotnie wzrosnąć, ponieważ rynek spodziewa się, że być może uda się akcje kupić taniej – mówi Paweł Puchalski.
W jego ocenie nie ma fundamentalnych powodów do wzrostu cen Tauronu, stojącego przed koniecznością kosztownej odbudowy swojego starego potencjału wytwórczego.
– Fakt, że ceny energii wyraźnie nie rosną, nie zachęca inwestorów do inwestowania w te spółki. W drugim półroczu 2011 r., w kontraktach na rok 2012, powinno być widoczne, że ceny energii będą rosły bardziej dynamicznie – prognozuje Kamil Kliszcz.
Jak podkreśla, w przypadku spółek energetycznych trudno mówić o gwałtownych wzrostach cen akcji. Powinien to być stopniowy, lecz systematyczny wzrost.