Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 0,34 proc. i wyniósł 5.903,75 pkt., francuski indeks CAC 40 spadł o 0,43 proc. i wyniósł 3.972,77 pkt., niemiecki indeks DAX spadł o 0,49 proc. i wyniósł 7.351,17 pkt. Indeks węgierskiej giełdy BUX po otwarciu sesji wzrósł o 0,04 proc. i wyniósł 23.157,76 pkt.

WIG20 na otwarciu sesji wyniósł 2840,75 pkt., co oznacza spadek o 0,18 proc.

„Trudno przewidzieć, jak na poniedziałkowe zakończenie handlu za oceanem zareagują europejscy, a w szczególności warszawscy inwestorzy. Wczoraj widać było wyraźnie, że liczą na odreagowanie i na każdą zwyżkę amerykańskich indeksów reagowali zmniejszeniem skali spadku” – komentuje Roman Przasnyski z Open Finance.

Jak dodaje analityk, widmo niewypłacalności Ameryki nie powinno nas dziś zbyt mocno zmartwić. Jeszcze przyjdzie na to czas. Dziś martwić się będziemy dynamiką produkcji przemysłowej w Stanach Zjednoczonych oraz kondycją tamtejszego rynku nieruchomości.

Reklama

„Dziś rano odbijają wreszcie ceny surowców, srebro drożeje o ponad 1,5 proc., o 1 proc. drożeje także miedź, na plusie jest większość surowców. Świadczy to o pewnej poprawie inwestorskich nastrojów, choć nie można zapominać, że wzrost następuje po wcześniejszych głębokich spadkach. Nie musi być trwałym zjawiskiem, lecz tylko odbiciem. Jednak globalny rynek - jak się wydaje - poszukuje nowych impulsów i to o rozstrzygającym znaczeniu. W tym tygodniu danych takiego kalibru nie będzie, silnym impulsem może być głównie sprawa Grecji” – twierdzi Emil Szweda z Noble Securities.

Szweda dodaje, że w Warszawie poprawie mogą ulec notowania KGHM, której kurs odwrócił się już na wczorajszej sesji. Koniec sezonu raportowania wyników może skłonić inwestorów do przetasowań w portfelach, szczególnie dobrze wypadła branża energetyczna w I kwartale, mieszane reakcje towarzyszyły zaś wynikom banków.