Hokej, syrop klonowy i ostatnie skrawki dziczy w Ameryce Północnej. Ewentualnie roponośne piaski – taki jest stereotypowy obraz Kanady. Chce go zmienić Mike Lizaridis, założyciel oraz prezes firmy Research In Motion (RIM), producenta znanych smartfonów marki BlackBerry. Za własne pieniądze od ponad dekady tworzy i finansuje działalność specjalistycznych instytutów badawczych, które przyciągają naukowe sławy z całego świata. Dzięki niemu Kanada ma szansę zyskać uznanie nie tylko jako sprawny gospodarz kolejnych igrzysk olimpijskich, lecz także jako kraj nowoczesnych technologii.

>>> Czytaj również: Arabia Saudyjska wprowadziła ograniczenia w używaniu smartfonów BlackBerry

Największą, a zarazem najkosztowniejszą do tej pory inwestycją Lazaridisa jest Perimeter Institute for Theoretical Physics, który działa już w niewielkim miasteczku Waterloo w stanie Ontario. Jedenaście lat temu założyciel RIM przeznaczył na jego utworzenie równe 100 mln dol. Powstał jeden z największych na świecie ośrodków zajmujących się m.in. fizyką kwantową oraz teorią superstrun (jedna z jej wersji, M-toeria, jest propozycją tzw. teorii wszystkiego, dzięki której będzie można opisać wszelkie zjawiska fizyczne oraz przewidzieć wynik dowolnego doświadczenia fizycznego). – Zgłębianie tych problemów, największych wyzwań stojących przed nauką, stanie się z pewnością zalążkiem przyszłych innowacji. To ekscytujące wyzwanie, cieszę się, że moje pieniądze przyczynią się do uruchomienia tego wielkiego projektu – mówił Lazaridis, gdy trzy lata temu na potrzeby ośrodka przeznaczał kolejne 50 mln dol.

>>> Polecamy: Nowy tablet ze stajni BlackBerry (ZDJĘCIA)

Reklama

Struny innowacji

Czy Perimeter Institute for Theoretical Physics ma coś wspólnego ze smartfonami? Na razie nie. Ale RIM także nie zaczynało od produkcji zaawansowanych technologicznie telefonów komórkowych. Najpierw zajmowało się bezprzewodową transmisją danych. Pierwsze wersje urządzenia o nazwie BlackBerry służyły wyłącznie temu celowi. Dopiero później wokół udanego modułu WiFi skonstruowano telefon komórkowy, który odniósł ogromny sukces, stając się ulubionym gadżetem biznesmenów. – Tak może być i tym razem. Nie wykluczam, że różne odkrycia dokonane w pracach nad teorią strun mogą dać mojej firmie impet do wielkiego skoku do przodu – mówi Lazaridis, gdy tłumaczy swoją działalność filantropijną.
A jest on jego firmie potrzebny. Apple wykreował modę na iPada i przymierza się do wypuszczenia na rynek iPhone’a piątej generacji. Odpowiedzią RIM są własny tablet o nazwie PlayBook (choć debiut nie był udany – z powodu problemów z własnym systemem operacyjnym, firma została zmuszona do ściągniecia z rynku i naprawy ponad tysiąca urządzeń) oraz nowe wersje BlackBerry. Będą się one musiały zmierzyć także ze smartfonami oraz tabletami napędzanymi Androidem. System operacyjny Google’a, wydany niecałe trzy lata temu, dominuje już na rynku USA. Z ostatniego badania firmy comScore wynika, iż 31,32 proc. z ponad 72,5 mln smartfonów będących w posiadaniu Amerykanów działa pod Androidem. RIM i BlackBerry OS, dotychczasowy lider, mają udział już o 5 proc. mniejszy. O tym, że sytuacja w kanadyjskiej firmie jest napięta, świadczy to, że nieco ponad miesiąc temu Lazaridis zerwał wywiad dla BBC, gdy padło spokojne pytanie o problemy RIM z rządem Indii. Hindusi sekują firmę, domagając się dostępu do jej serwerów, na których jest przechowywana zaszyfrowana korespondencja użytkowników BlackBerry.
50-letni Lazaridis ma wystarczającą ilość gotówki, by bawić się w demiurga nowoczesnej nauki. Magazyn „Forbes” w najnowszym zestawieniu najbogatszych ludzi świata umieścił go na 651. miejscu z majątkiem szacowanym na co najmniej 1,9 mld dol. Tak wielkich pieniędzy dorobił się wyłącznie własną pracą.
Urodzony w Stambule, w greckiej rodzinie, Mihalis Lazaridis miał pięć lat, gdy rodzice popłynęli do Kanady za chlebem. Cały ich majątek zmieścił się w trzech walizach. Od małego przejawiał nieprzeciętne zainteresowanie nauką. W wieku 4 latach zbudował gramofon z klocków Lego. Potem z kolegami tworzył w piwnicy swojego domu proste radia oraz rakiety. Gdy miał 12 lat, zdobył nagrodę ufundowaną przez publiczną bibliotekę miasteczka Windsor: przeczytał wszystkie książki zajmujące się techniką.
W 1979 roku zaczął studiować elektrotechnikę na University of Waterloo, na uczelni liznął też nieco informatyki. Nie zrobił jednak magisterki: na dwa miesiące przed ukończeniem nauki porzucił studia, by zacząć pracę dla General Motors. Za pół miliona dolarów podjął się usprawnienia systemu komputerowego zarządzenia dla tego motoryzacyjnego giganta.
Zarobione pieniądze, niewielki rządowy grant dla początkujących biznesmenów i 15 tys. dol. pożyczone od rodziców Lazaridis zainwestował w 1984 roku w stworzenie własnej firmy, którą nazwał Research In Motion (Nieustanne badanie). Pierwszym sukcesem przekładającym się na realne pieniądze było stworzenie przez nią systemu kodów kreskowych do cyfrowego montażu filmów. RIM może sobie przypisać rewolucję w kinematografii lat 90. – pracę, która zajmowała do tej pory dwa dni, można było teraz wykonać w zaledwie 20 minut. W 1999 roku Lazaridis za ten wynalazek otrzymał podczas gali wręczania Oscarów specjalną nagrodę od Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Potem RIM zajęła się rozwojem technologii bezprzewodowego przesyłania danych, by w końcu w 1999 roku skonstruować pierwszy smartfon o nazwie BlackBerry. Już wtedy urządzenie wyróżniało się na rynku: wyposażono je w klawiaturę typu QWERTY (układ jak w typowej klawiaturze komputerowej) do szybkiego i wygodnego pisania e-maili czy SMS-ów. – Na ten pomysł wpadłem w piwnicy mojego domu. Nagle olśniło mnie, że zamiast mozolnie wystukiwać litery zakodowane pod dziesięcioma przyciskami, można telefon wyposażyć w klawiaturę i do pisania wykorzystać oba kciuki. W trzy godziny opracowałem plan stworzenia nowego typu telefonu komórkowego, przez który można wygodnie rozmawiać, można na nim komfortowo pracować i szybko pisać – opowiada Lazaridis. Jednak dopiero kolejna wersja urządzenia, która trafiła na rynek trzy lata później, spotkała się z pełnym uznaniem użytkowników i wydźwignęła kanadyjską firmę do pierwszej ligi producentów najbardziej zaawansowanych urządzeń przenośnych.

Być jak Steve Jobs

Od samego początku RIM Lazaridis przykładał ogromną wagę do innowacyjności. Na prace nad nowymi technologiami oraz rozwiązaniami przeznacza sporą część zysków swojej firmy. – Zatrudniam 14 tys. osób, które mają tylko jeden cel: ulepszenie naszych smartfonów – opowiada. Ale wkrótce przestało mu to wystarczać – zamarzyła mu się Kanada będąca naukową potęgą. Gdy tylko firma osiągnęła sukces i zyskała finansową stabilność, zaczął z własnych pieniędzy finansować tworzenie instytutów badawczych, mierzących się z największymi wyzwaniami współczesnej fizyki. I nie były to małe sumy.
Najpierw wyłożył 100 mln dol. na Perimeter Institute for Theoretical Physics (w 2008 roku dorzucił 50 mln dol.), potem ponad 33 mln dol. na Institute for Quantum Computing (w 2009 roku przekazał kolejne 100 mln dol.). Na jego hojności zyskał także Waterloo Institute for Nanotechnology – sześć lat temu budżet tego wydziału wzbogacił się o ponad 17 mln dol. Renoma tych ośrodków szybko ściągnęła do nich najwybitniejze mózgi. Ostatnim nabytkiem jest znany fizyk Stephen Hawking, dla którego zbudowano nawet specjalne skrzydło w Perimeter Institute. – Wiem, że to bardzo wyświechtane stwierdzenia, ale bez postępu w nauce nie będzie rozwoju naszej cywilizacji. Zdaję sobie także sprawę z tego, że finansuję działania, w których tak oczekiwany przełom może nastąpić nawet za pół wieku. Ale potrafię być cierpliwy – odpowiedział na pytanie, dlaczego wspomaga tak niszowe obszary nauki jak fizyka kwantowa.
– W ten sposób realizuje własne marzenia, jestem też przekonana, że zawsze chciał być naukowcem, a nie biznesmenem. Jest w tym także trochę próżności. Lazaridis nie ukrywa, że chciałby przejść do historii jako ten, bez którego nie udałoby się doprowadzić do kolejnej wielkiej rewolucji w fizyce – powiedziała „DGP” Jacqueline Tarte z University of Toronto. Dodaje, że szefowi RIM zależy także na zmianie wizerunku Kanady. – Jesteśmy znani z przygotowywania specjalnej mieszanki wody, by tworzyć doskonałej jakości lód na torach do jazdy szybkiej na łyżwach, ale nie jest to umiejętność budząca wielką zazdrość. Lazaridis chce być kimś na miarę szefa Apple’a Steve’a Jobsa, który potrafił narzucić światu wizję cyfrowego rozwoju. Tylko że on postawił na naukę – dodaje.