Niespodziewana zmiana polityki gospodarczej rządu Chin lub pojawienie się problemów finansowych wśród tamtejszych banków mogłyby, zdaniem S&P, szybko doprowadzić do załamania koniunktury w Chinach.
Realizacja takiego czarnego scenariusza pociągnęłaby w dół ceny wszystkich surowców, których Chiny są największym konsumentem. Analitycy S&P prognozują, że ceny miedzi spadłyby wówczas z obecnego poziomu 4,10 dol. za funt do 1,50-1,75 dol., cena aluminium obniżyłaby się do 65-70 centów za funt z 1,20 dol., a tona żelaza kosztowałaby 85-95 dol., wobec 170 dol. obecnie.
>>> Czytaj też: Arabia Saudyjska: Obniżmy cenę ropy do 70 dolarów za baryłkę
“Biorąc pod uwagę, jak mocno Chiny wpływają na ceny surowców, ich ewentualne załamanie gospodarcze musi nas martwić” – mówi analityk S&P Scott Sprinzen. „Wysiłki chińskich władz, które starają się ochłodzić tempo wzrostu gospodarczego, już mają wpływ na rynek surowców. Na razie korekta jest jednak bardzo skromna” – dodaje.
Indeks S&P GSCI, uwzględniający ceny 24 surowców, obniżył się w maju o 6,8 proc. To pierwszy spadek od sierpnia zeszłego roku. Przyspieszająca inflacja w Chinach potęguje obawy o spowolnienie tempa wzrostu gospodarki tego kraju. Niepokoje wzmaga też polityka monetarna chińskiego banku centralnego, który od września już cztery razy podnosił stopy procentowe i zwiększył stopę rezerw obowiązkowych o 3 pkt proc. Ekonomiści spodziewają się, że wysoka inflacja (5,3 proc. w maju) zmusi władze monetarne do kolejnej podwyżki stóp jeszcze przed 6. czerwca.
>>> Czytaj też: Kto zarabia na rosnącej inflacji?
Jak wynika z prognoz Bloomberga, chiński PKB może w tym roku wzrosnąć o 9,5 proc. W 2010 roku, gospodarka Chin urosła o 10,3 proc. „Obecna sytuacja nie jest bańką i nie zanosi się, żeby wzrost gospodarczy mógł się nagle załamać, jednak ryzyko istnieje” – mówi Sprinzen.
Prognozy S&P nie dziwią Davida Strouda, prezesa TC Capital, funduszu hedgingowego z Nowego Jorku. Jego zdaniem, jest bardzo prawdopodobne, że w ciągu następnych 12 miesięcy ceny surowców mogą spaść o 25-40 proc., stwarzając tym samym olbrzymią okazję dla inwestorów. „Obecna sytuacja na rynkach zaczyna przypominać tą z 2008 roku” – twierdzi Stroud. Surowcowy indeks GCSI zanurkował wówczas o 43 proc.
>>> Czytaj też: Ropy szuka się już na końcu świata