Prasa i media elektroniczne, które postanowiły przyjrzeć się działalności punktów z wielkimi szyldami "Compro oro" (skup złota), odkryły mechanizm ich powstawania i działalności.

Praktycznie w każdym przypadku - ustalono - kryją się za tym małe grupy przestępcze. Wykorzystują one prawną możliwość prowadzenia tego typu działalności na podstawie zezwoleń wydawanych przez władze Rzymu i korzystają z tego, że ludzie z powodu kryzysu i trudności finansowych często zmuszeni są pozbyć się biżuterii, choćby za minimalną sumę, jaka jest im tam oferowana.

"Przestępczość zorganizowana, ta mała, która walczy dzisiaj w Rzymie o przejęcie kontroli nad jego terytorium, pierze swoje pieniądze poprzez tę działalność handlową" - wyjaśnił sekretarz generalny związku policjantów Silp, Gianni Ciotti.

Grupy te są w tym rodzaju aktywności bardzo ruchliwe. Okazuje się bowiem, że przestępcze klany otwierają taki punkt, zapisany na "figuranta", po czym szybko go zamykają i przenoszą się w inne miejsce, by ponownie uruchomić następny. To bandy przestępców parające się paserstwem oraz masowym we Włoszech procederem lichwy, której ofiarami są setki tysięcy ludzi.

Reklama

Mobilność oraz raptowny wzrost liczby punktów skupu złota (o 20 procent w ciągu roku) skłoniła wymiar sprawiedliwości do przyjrzenia się temu zjawisku. Jednak kontrole są tam bardzo utrudnione, także dlatego, że punkty zamykane są często już po 10 dniach. Przepisy dotyczące handlu złotem wymagają tego, by było ono magazynowane właśnie przez taki okres wraz z wyszczególnieniem źródła pochodzenia.

Lecz jeśli zaraz po otwarciu dzięki nielegalnej operacji uda się zgromadzić dużą ilość złota, jest ono sprzedawane natychmiast po upłynięciu wymaganego terminu 10 dni, a punkt jest likwidowany i przechodzi w ręce nowego właściciela. Wtedy już nie sposób ustalić źródła pochodzenia złota, które było tam w obrocie - zauważa dziennik "La Repubblica" w czwartek.

Mechanizm jest jasny, choć tak trudny dla wymiaru sprawiedliwości i policji do wykrycia, gdyż osoby stojące za tym biznesem poruszają się po cienkiej linii między legalnością a czynami przestępczymi - zauważa rzymska gazeta.