To aktualne pytanie, bo we współczesnych czasach Steve Jobs z Apple’a, który zmarł w ubiegłym tygodniu, miał prawdopodobnie największe prawa do tego tytułu. Historia daje nam przykłady takich postaci jak Thomas Edison, który wykorzystał wynalezienie elektryczności do stworzenia serii wcześniej niewyobrażalnych produktów komercyjnych, Walt Disney, który wiedział, jak zmienić dziecięcą rozrywkę w działalność korporacyjną. Henry Ford zdefiniował współczesny przemysł samochodowy. Gdyby ci ludzie nie istnieli, świat biznesu i codzienne życie mogłyby wyglądać zupełnie inaczej.
Schopenhauer mógłby rozpoznać geniusz w tych osiągnięciach, ale już nie w dokonaniach wynalazców telewizji. Pudełko stojące w salonie było nieuniknioną konsekwencją postępu nauki w latach 20. i problem został rozwiązany przez różnych ludzi w tym samym czasie. Osiągnęli trudny cel, ale był on już w zasięgu wzroku.
Alfred Sloan, zapewne najbardziej utalentowany menedżer XX wieku, nie stworzył General Motors, ale umożliwił jego sprawne funkcjonowanie. Podobnie Bill Gates, który zapewnił IBM-owi możliwości do stworzenia komputera osobistego, rozwiązał problem, którego inni nie potrafili rozwiązać, ale nie zrobił tego, czego inni nie zdołaliby sobie wyobrazić.
Reklama
Największym osiągnięciem Jobsa i Apple’a było wprowadzenie na rynek graficznego interfejsu użytkownika – ikonek, myszki i oprogramowania, które to umożliwia. Jobs nie wynalazł komputera osobistego. Ale wynalazł ten interfejs, który pochodził z Xerox Parc. Innowacja nie okazała się komercyjnym sukcesem. Strategia utrzymywania zamkniętego, własnego systemu, która później sprawdziła się przy iPodzie i iPadzie, ograniczyła pierwszą generację komputerów Apple’a do niszy dla entuzjastów. Masowy rynek podbiły naśladowcze Windowsy. Jednak idea komputera, który nie wymaga od użytkownika rozumienia komputerów, była koncepcją na miarę geniusza. Być może talent lepiej nadaje się do zarabiania pieniędzy, geniusz do zmieniania świata.