"Przywódcy krajów strefy euro są zdeterminowani, żeby do takiej sytuacji nie dopuścić (rozpadu EMU-PAP) i uczynią wszystko, co trzeba. Uczynią wszystko, żeby euro się utrzymało. Co za tym idzie, nasza perspektywa w tym zakresie staje się jaśniejsza. Dotychczas można było myśleć: jak euro nie będzie, to nie będziemy wchodzić do euro; euro będzie. W związku z tym będziemy kiedyś mieli do podjęcia decyzję: kiedy, na jakich warunkach i czy (wejść do strefy euro - PAP)? Ale kiedy, wiadomo, że za ładnych parę lat" - powiedział Belka w środę wieczorem w Polsat News.

>>> czytaj też: Grecja zatopi waluty peryferyjne. Złotego czeka silne tąpnięcie

Komentując propozycję premiera Grecji Jeorjosa Papandreu, by rozpisać referendum ws. nowego pakietu ratunkowego dla tego zadłużonego kraju, Belka stwierdził, że jego zdaniem pomysł ten nie jest po to, żeby podważyć czy renegocjować uzgodnienia ze szczytu UE. Jego zdaniem Papandreu chyba się obawia postępującego wzrostu znaczenia tendencji ultralewicowych w Grecji i chciałby zdobyć legitymację do dalszych zmian, by zahamować postępującą w tym kraju erozję polityczną.

>>> polecamy: Rząd Grecji: Referundum o planie ratunkowym, nie o euro

Reklama

"Niebezpieczeństwem dla Grecji jest upadek rządu i rozpisanie nowych wyborów. Wtedy niebezpieczeństwem staje się nieprzejęcie władzy przez Nową Demokrację, czyli prawicę, tylko przez skrajną lewicę, w tym trockistowsko-komunistyczną" - powiedział szef NBP.

Belka ocenił też, że cała operacja naprawy euro jest bardzo trudna logistycznie i może się opóźnić z wielu powodów, jak greckie referendum, upadek rządu Słowacji czy wybory w kolejnym landzie w Niemczech.