Poniedziałkowa sesja na głównych giełdach europejskich zaczęła się od umiarkowanych spadków, jednak do południa było bardzo nerwowo. Indeks w Paryżu na otwarciu spadał o 1,3 proc., we Frankfurcie i Londynie zniżki sięgały 0,6 proc. Jeszcze w trakcie pierwszej godziny handlu CAC40 i DAX zanurkowały po ponad 2 proc. poniżej piątkowego zamknięcia, a FTSE tracił 1,8 proc. Powodem były przede wszystkim obawy o to, jak Grecja poradzi sobie z politycznymi zawirowaniami, czy zdoła utworzyć rząd a partie polityczne zdołają dojść do przejściowego choćby kompromisu, który uspokoiłby rynki i umożliwił uruchomienie uzgodnionej już międzynarodowej pomocy finansowej. Jeszcze większy niepokój budziła sytuacja we Włoszech. Premier Berlusconi robił dobrą minę do złej gry przed wtorkowym głosowaniem nad wotum zaufania. Traci jednak polityczne poparcie i los rządu jest mocno niepewny. Rynki finansowe są jak najgorszej myśli, o czym świadczą rosnące do rekordowo wysokich poziomów rentowności włoskich obligacji.

Do tego wszystkiego doszły fatalne dane makroekonomiczne. Indeks nastrojów inwestorów finansowych strefy euro Sentix obniżył się do minus 21,2 punktu, nieco mocniej niż się spodziewano. We wrześniu sprzedaż detaliczna zmniejszyła się o 0,7 proc., zaś w porównaniu do września ubiegłego roku była niższa o 1,5 proc. To także wyniki mocno rozczarowujące. Negatywne zaskoczenie przyniósł także sięgający 2,7 proc. spadek produkcji przemysłowej w Niemczech. Oczekiwano że obniży się ona o 0,6 proc. To wynik najgorszy od lutego 2009 r.

Sytuacja zmieniła się diametralnie tuż przed południem, gdy pojawiły się pogłoski o możliwej rezygnacji Silvio Berlusconiego. Wskaźniki w Paryżu i Frankfurcie odrobiły w całości poranne straty, ale sytuacja wciąż była bardzo nerwowa.

Na warszawskim parkiecie scenariusz wydarzeń był niemal identyczny jak na głównych giełdach. WIG20 na otwarciu tracił 0,9 proc. W trakcie pierwszej godziny handlu skala spadku zwiększyła się do 1,5 proc., po czym nastąpił wyraźny ruch w górę. W południe bykom najpierw udało się wywindować indeks nad kreskę, by wkrótce doprowadzić do zwyżki o 0,7 proc. Na dwie godziny przed końcem sesji nastąpił kolejny atak popytu. WIG20 na moment znalazł się powyżej 2400 punktów, rosnąc o 1,8 proc. To zasługa głównie zwyżkujących o ponad 3 proc. akcji Telekomunikacji Polskiej oraz idących po 2,5 proc. w górę walorów PKO i PGE. Po ponad 2 proc. rosły papiery PKN Orlen i Bogdanki. Końcówka handlu była słabsza z powodu pogorszenia się nastrojów w Europie i na Wall Street. Indeks naszych największych spółek zyskał ostatecznie 0,8 proc., WIG wzrósł o 0,55 proc., sWIG80 o 0,25 proc., a mWIG40 spadł o 0,34 proc. Obroty wyniosły 715 mln zł.

Reklama