Sąd apelacyjny w Kijowie uznał wczoraj, że ponowne rozpatrzenie sprawy Julii Tymoszenko jest możliwe nawet pod nieobecność chorej byłej premier. Dalsze losy liderki opozycji, skazanej na siedem lat więzienia za podpisanie niekorzystnej umowy gazowej z Rosją, zadecydują o tym, czy wynegocjowana już umowa o stowarzyszeniu z UE zostanie ratyfikowana.
Także wczoraj europarlament przyjął rezolucję, w której stwierdził, że Ukraina jako państwo europejskie ma prawo złożyć wniosek o wejście do UE, o ile będzie przestrzegać praw człowieka i zasad demokracji. PE wezwał przy tym do podpisania umowy z Kijowem jeszcze w tym roku. Najbliższa okazja: planowany na 19 grudnia szczyt Ukraina – Unia. Problemem jest postawa władz w Kijowie. W przeciwieństwie do sytuacji sprzed kilku miesięcy, gdy prezydent Wiktor Janukowycz groził szefowi MSZ dymisją, jeśli nie uda mu się dogadać z Europą do końca grudnia, teraz władze robią co mogą, by pokazać, że mają alternatywę w postaci bliższej współpracy z Rosją. Ukraina ma przed sobą trzy scenariusze. To, który zostanie zrealizowany, zależy od ekipy niebieskich.

Prawo zmienione – Julia na wolności

Reklama
Do niedawna najbardziej prawdopodobna ze wszystkich wydawała się opcja, w której Rada Najwyższa po prostu wykreśla przepis, za którego złamanie Julia Tymoszenko została skazana. Z informacji pochodzących z kół dyplomatycznych wynika, że realizację takiego scenariusza obiecywał europejskim dyplomatom sam Janukowycz. Ostatecznie jego własny projekt – jak to określono – humanizacji kodeksu karnego został odrzucony głosami rządzącej Partii Regionów.
Taki rozwój wydarzeń wciąż jest jednak możliwy, jeśli sprawa trafi przed trybunał w Strasburgu. – Strasburg wyda rekomendację, która pozwoli uratować reputację wszystkich zainteresowanych stron. W wyroku zostanie umieszczona propozycja zreformowania przepisów kodeksu karnego na wzór europejski. W takim układzie parlament także podejmie decyzję o skreśleniu art. 365 cz. 3, tyle że stanie się to wiele miesięcy później – mówił nam ukraiński ekspert Andrij Doroszenko.

Prawo bez zmian –ekspremier ułaskawiona

Gdyby jednak parlament nie zdecydował się na zmianę prawa, prezydent może samodzielnie ułaskawić Tymoszenko, argumentując to chociażby pogarszającym się stanem jej zdrowia. Z kręgów zbliżonych do niebieskiej ekipy słychać opinie, że choroba „Żelaznej Julii” została wręcz ukartowana, by umożliwić szefowi państwa decyzję o jej zwolnieniu z więzienia ze względów humanitarnych. Również w takim przypadku Bruksela jest gotowa parafować układ, przymykając oko na wytoczenie liderce opozycji jawnie politycznego procesu. – Jestem przekonany, że Tymoszenko ostatecznie wyjdzie na wolność. Paradoksalnie dla Janukowycza to bezpieczniejszy scenariusz. Była premier nie cieszy się zbytnim szacunkiem rodaków, a jej ambicje uniemożliwią zjednoczenie się opozycji, możliwe wyłącznie pod jej nieobecność – mówi nam politolog Kost Bondarenko. Jego zdaniem trzymanie jej w więzieniu to wyłącznie gest na użytek żelaznego elektoratu Partii Regionów, który oczekuje od władz rozprawienia się z „pomarańczową lady”.

Tymoszenko w więzieniu – Ukraina na marginesie

W otoczeniu Janukowycza są jednak ludzie, którym zależy na zatrzymaniu Tymoszenko za kratami, nawet jeśli przeczyłoby to interesowi narodowemu. – Janukowycz może być bezsilny w obliczu politycznego uzależnienia od koterii, które szukają osobistej zemsty na Julii – mówi nam polski dyplomata, dobrze zorientowany w sprawach ukraińskich. Może chodzić zwłaszcza o oligarchę Dmytro Firtasza, patrona wpływowej frakcji w Partii Regionów, który w wyniku podpisania przez Tymoszenko porozumień z Rosją został odsunięty od pośrednictwa w handlu gazem.
Jeśli chęć zemsty przeważy nad zdrowym rozsądkiem, umowa z UE raczej nie wejdzie w życie. Nawet w przypadku jej podpisania w trakcie naszej prezydencji, sceptycznie nastawione wobec współpracy z Ukrainą państwa, jak Francja, wykorzystają każdy pretekst, by jej nie ratyfikować. Wówczas miesiące negocjacji, w trakcie których niebieskie władze poczyniły realne postępy, pójdą na marne, a Ukrainie pozostanie wybór między utonięciem w niejasnych na razie integracyjnych projektach Władimira Putina a pozostaniem rozgrywanym przez innych buforem między Moskwą a Brukselą.