Premier, który prawie zlikwidował OFE. Na rozpoczęcie drugiej kadencji, w expose, pokazał nową twarz – reformatora. Czy prawdziwą, okaże się w tym roku.
W polityce gospodarczej często postępuje wbrew głosom ekspertów i ich krytykuje. Tak było w przypadku reformy OFE, kiedy wdał się w spór z prof. Leszkiem Balcerowiczem. Do poprzednich wyborów Tusk szedł z hasłem, że Polska zasługuje na cud gospodarczy. Przez cztery lata premier przeszedł ewolucję. Teraz od zapowiedzi cudów woli propozycje realnych zmian i reform.
Zgodnie z obietnicami z expose szef rządu w pół roku zamierza dokonać około 20 bardzo istotnych zmian z reformą emerytalną na czele. Wszystkie są od dawna postulowane przez rynki – m.in. reforma mundurówek, przywilejów emerytalnych, zmiany w ulgach, likwidacja becikowego. Dlatego tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniej kadencji, podczas której doszło do zimnej wojny między rządem a ekspertami, Tusk ma większość analityków po swojej stronie.
Jego droga nie odbiega od obranej przez poprzednich premierów, którzy wraz objęciem władzy stawali się pragmatykami. Lewicowy Leszek Miller czy odwołujący się do solidarnej Polski Jarosław Kaczyński obniżali podatki, także tym najbogatszym. Z kolei Tusk najpierw zapowiadał podatek liniowy, potem się z niego wycofał. Przez pierwsze cztery lata rządów premier gospodarki się uczył. Wszyscy pamiętają jego faux pas, gdy w Krynicy w 2009 r. ogłosił, że Polska w 2011 r. wejdzie do strefy euro, a kilka dni później zweryfikował to światowy kryzys.
Pierwsza kadencja przebiegała w cieniu kryzysu. Nic dziwnego, że gdy Polska jako jedyny kraj w UE zanotowała wzrost gospodarczy w 2009 r., premier zaczął się chwalić wynikami i chętnie pozował na tle mapy, wskazując zieloną wyspę. Tusk stworzył ekspercką Radę Gospodarczą, która nie okazała się jedynie dekoracją, ale służyła do wypracowania stanowiska w najważniejszych sprawach takich jak reformy. Szef rządu chce także zrobić z Polski potęgę w wydobyciu gazu łupkowego i uniezależnić politykę gazową od Rosji.
Nawet w krótkich noworocznych słowach premier życzył nam, by polska gospodarka rosła w siłę – te słowa padły aż cztery razy. W aktualnym programie wyborczym PO rozdział o gospodarce ma 27 stron. Przed wyborami w 2007 r. miał tylko 11.
AGIEL, GOS