Pierwsza emisja papierów drogowych nastąpi najprawdopodobniej w kwietniu. – To niekoniecznie będą te same obligacje co do tej pory, choćby dlatego, że seria, która początkowo była czteroletnia, teraz miałaby już zbyt krótki okres zapadalności. Możliwe, że wyjdziemy z papierami drogowymi na rynek euro – mówi wiceminister finansów Dominik Radziwiłł.
Sam Bank Gospodarstwa Krajowego, który koordynuje z MF plan emisji, na razie wstrzymuje się z podaniem szczegółów. – Nie mamy jeszcze konkretnych planów, ale na pewno będziemy oferować serię obligacji zapadających w październiku 2022 r. Jeśli chodzi o emisje zagraniczne, to trudno na tym etapie coś więcej powiedzieć – asekuruje się Mariusz Grab, dyrektor departamentu skarbu BGK.Dodaje, że łączna pula emisji w tym roku powinna się mieścić w przedziale między 6,5 a 7,5 mld zł.
Teoretycznie największe płatności Krajowy Fundusz Drogowy – na rzecz którego BGK emituje obligacje – ma zwykle pod koniec roku. Dyrektor Grab deklaruje jednak, że bank nie będzie kumulował emisji w ostatnich miesiącach roku. – Musimy brać pod uwagę uwarunkowania rynkowe i sensownie rozłożyć całą kwotę w czasie. Nie możemy dopuścić do tego, żeby 80 proc. emisji przypadło na koniec roku – mówi.
Reklama
Do tej pory obligacje drogowe były kupowane przede wszystkim przez krajowych inwestorów. Wśród nabywających przeważały otwarte fundusze emerytalne. – Jeśli dobre nastroje na rynku utrzymają się, chętnych na obligacje drogowe nie zabraknie. Tym bardziej że przeważają inwestorzy lokalni. Inwestorzy zagraniczni rzadko zgłaszali się na te przetargi – mówi Maciej Popiel, diler rynku długu w PKO BP. I przypomina, że papiery KFD opłacało się kupować ze względu na dodatkową premię za ryzyko. Zazwyczaj wynosiła ona 35 – 40 pkt powyżej średniej rentowności obligacji skarbowych o zbliżonym terminie zapadalności.
– Jednak w ostatnim czasie premie za ryzyko znacznie się zmniejszyły. Jest szansa, że uda się sprzedać te obligacje z premią o 10 pkt mniejszą niż poprzednio sprzedawane serie – twierdzi Maciej Popiel.
W 2011 r. BGK sprzedał na rzecz KFD obligacje o wartości 7,8 mld zł. Wprowadził przy tym na rynek tzw. nowe benchmarki – czyli nieemitowane dotąd serie. W czerwcu sprzedał obligację zapadającą w 2045 r., w sierpniu papier z terminem wykupu w październiku 2022 r. W sumie pozyskał z ich sprzedaży prawie 2,5 mld zł.
Wcześniej bank emitował obligacje zapadające w październiku 2014 r. i pod koniec 2018 r. Ich sprzedaż w 2011 r. przyniosła bankowi 5,3 mld zł, rok wcześniej było to 6,3 mld zł.
Do tej pory BGK nie wychodził z ofertą na rynki zagraniczne. Według niektórych analityków taki krok byłby ryzykowny: inwestorzy zagraniczni nie znają tej oferty, warunki, jakie trzeba by im zaproponować, byłyby lepsze niż podobnych obligacji oferowanych przez Skarb Państwa.
– Jeśli już BGK chce wejść z obligacjami drogowymi na rynek euro, to raczej powinna to być oferta typu private placement, w której warunki byłyby skrojone pod konkretnego klienta. Tak jak to było z ostatnią emisją obligacji w euro sprzedawanych przez Ministerstwo Finansów – mówi DGP jeden z dilerów długu.

DGP przypomina Czym jest ten instrument

To papiery niemal identyczne jak te emitowane przez Ministerstwo Finansów. Formalnie ich emitentem jest Bank Gospodarstwa Krajowego, a beneficjentem Krajowy Funduszu Drogowy. Dlatego obligacje są klasyfikowane jako papiery korporacyjne. Jednak mają gwarancje Skarbu Państwa, a punktem odniesienia dla ich rentowności jest dochodowość obligacji skarbowych o podobnych terminach zapadalności. Stąd też emisje obligacji drogowych są wpisywane do planu Ministerstwa Finansów i koordynowane przez resort. Chodzi o to, by nie tworzyły konkurencji dla podaży długu skarbowego.

Analitycy są przekonani, że papiery KFD sprzedadzą się bez problemu właśnie dlatego, że na dług skarbowy sprzedawany na krajowym rynku jest bardzo duży popyt. Widać to po wynikach tegorocznych przetargów:

– w styczniu MF sprzedało papiery za ponad 10,8 mld zł przy popycie inwestorów na 24,8 mld zł,

– w lutym resort znalazł nabywców na obligacje za 11,5 mld zł. Popyt był na 20,8 mld zł.