Najgoręcej było w rejonie obleganej w sezonie zimowym przez turystów alpejskiej Doliny Val di Susa, gdzie od dłuższego czasu wybuchają regularnie protesty przeciwników szybkiej kolei TAV.

Kilkuset demonstrantów, którzy blokowali odcinek przebiegającej tam autostrady, starło się z policją. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego, by odeprzeć manifestantów, wśród których są również radykalni anarchiści.

Protestujący zaatakowali ekipę telewizyjną, która filmowała zamieszki oraz scenę, gdy manifestant wykrzykiwał obraźliwe hasła pod adresem karabiniera.

Niewielka grupa blokowała także obwodnicę w Turynie, a inna - również pod hasłami sprzeciwu wobec szybkiej kolei - wdarła się na tory w Genui, gdzie wybito szyby w jednym z pociągów.

Reklama

Minister spraw wewnętrznych Annamaria Cancellieri oświadczyła, odnosząc się do zamieszek ruchu "Anti-TAV": "Wiele rzeczy można rozwiązać za pomocą dialogu, ale w pewnych sprawach jestem za absolutną stanowczością".

W szpitalu w ciężkim stanie leży od kilku dni jeden z manifestantów, który został porażony prądem, gdy podczas protestu wdrapał się na słup wysokiego napięcia.

Francuski minister transportu Thierry Mariani powiedział agencji Ansa, komentując protesty we Włoszech: "Linia Turyn-Lyon to najważniejszy projekt da Francji i Włoch, także z ekologicznego punktu widzenia, bo dzięki niej tysiące ciężarówek nie będą już jeździć przez Alpy". Minister wyraził też uznanie dla rządu włoskiego, który - jak stwierdził - "pokazuje, że nie ugina się przed mniejszością".

Linia łącząca Turyn z Lyonem ma powstać do 2023 roku nakładem ponad 8 miliardów euro. Inwestycja spotyka się od lat z gwałtownymi protestami organizacji ekologicznych.

W pierwszej fazie zostanie zbudowany 57-kilometrowy tunel z Saint-Jean-de-Maurienne do miejscowości Susa.