Młody Szwed nieoczekiwanie stał się najpoważniejszą postacią branży muzycznej. Każdy jego ruch jest pilnie obserwowany, a decyzja analizowana nie tylko przez największe koncerny rozrywkowe świata, lecz także przez niezależne wytwórnie. Z jednej strony jego serwis internetowy Spotify może uchronić przemysł przed piractwem, a z drugiej – przed niszczącym działaniem iTunes.
Uruchomione w Szwecji w 2008 r. Spotify (spółkę założono dwa lata wcześniej) ogarnia swoim zasięgiem kolejne kraje (choć nie działa w Polsce), a jego ostatnim podbojem, w połowie marca, stały się Niemcy. Jednak milowy krok firma wymyślona przez Eka zrobiła w połowie ubiegłego roku: weszła wówczas na rynek amerykański. A to właśnie tam swoje siedziby mają największe muzyczne koncerny świata, które obracają miliardami dolarów. Wciąż miliardami, jednak z roku na rok pieniędzy jest coraz mniej. Jeszcze w 1999 r. roczny przychód branży wynosił niemal 57 mld dol., w roku ubiegłym zaledwie ok. 30. – Wyjątkowo banalnie brzmi stwierdzenie, że to wynik nieustająco rosnącej popularności internetu, ale tak właśnie jest. Największą grupę konsumentów rozrywki stanowi dziś pokolenie Napstera, które przywykło do tego, że muzykę może mieć z sieci za darmo – mówi DGP ekonomista Andy Smith z Uniwersytetu Chicagowskiego.

Toksyczne remedium

Reklama
Uruchomiony w czerwcu 1999 r. Napster był jedną z pierwszych aplikacji P2P (peer to peer), czyli sieci działającej bez centralnych serwerów, służącą do wymiany plików muzycznych. W ogromnej większości były to utwory pirackie – ani artyści, ani tak często oraz powszechnie oskarżane o chciwość reprezentujące ich zrzeszenia nie otrzymywali żadnych pieniędzy z tytułu rozpowszechniania piosenek. Żywot Napstera nie był jednak długi – pod wpływem zmasowanego ataku koncernów rozrywkowych domagających się gigantycznych odszkodowań przestał działać już w lipcu 2001 r. Ale jego wpływ na branżę był i pozostaje ogromny. Dzięki Napsterowi internet zyskał popularność jako nowe medium rozpowszechniania muzyki, dodatkowo zrewolucjonizował też sposób jej konsumpcji – coraz mniej osób jest gotowych sięgać po płyty na tradycyjnych nośnikach oraz dodatkowo za nie płacić. – Internet i Napster całkowicie mnie zmieniły – szczerze mówi Daniel Ek, który otwarcie przyznaje się do tego, że dzięki sieciowym piratom poznał utwory takich zespołów, jak Led Zeppelin i The Beatles.
Spotify wychodzi naprzeciw oczekiwaniom pokolenia Napstera. To usługa w technologii streamingu, czyli strumieniowej. Inaczej mówiąc – nie kupuje się płyt czy pojedynczych piosenek, tylko wybiera utwory, których chce się posłuchać. W podstawowej, najuboższej wersji, która jest darmowa, trzeba pogodzić się z emisją reklam. Przez pierwsze pół roku dostęp do stale powiększającej się audioteki jest nieograniczony, potem zmniejszony do 10 godzin miesięcznie. Wykupienie pakietu unlimited czy premium oznacza słuchanie muzyki bez reklam i do woli. Pieniądze z abonamentu oraz płatnej promocji są dzielone między firmę a twórców i koncerny.
– Cena miesięcznego abonamentu waha się od 5 do 10 dol. To suma tak niewielka, że aż nie chce się piracić. Dlatego branża z wielką uwagą śledzi poczynania Spotify. Jeśli usługa ta zyska na popularności, może okazać się dla niej zbawienna – przekonuje Smith.
Branża jest w zapaści nie tylko z powodu plagi piractwa i nielegalnego kopiowania muzyki, ale też z uwagi na działania Apple’a. Gdy Steve Jobs uruchamiał iTunes, sklep internetowy z muzyką, podkreślał, że stanie się on lekarstwem na piractwo bezlitośnie niszczące przemysł rozrywkowy. Jednak remedium nieoczekiwanie okazało się równie toksyczne jak sama choroba. iTunes przyzwyczaił klientów do kupowania pojedynczych piosenek, ewentualnie singli, niemal w kompletne zapomnienie posyłając płyty długogrające. A to właśnie one, oprócz koncertów, stanowiły podstawowe źródło zarobku artystów. Spotify jest remedium i na tę bolączkę – umożliwia bezproblemowe odsłuchanie całych płyt.
Z tych powodów 29-latek ze Sztokholmu błyskawicznie zyskał opinię człowieka, który może zrewolucjonizować przemysł muzyczny. Hołdy składają mu największe gwiazdy branży, jak choćby zespół Red Hot Chilli Peppers, które nawet specjalne spotkał się z nim w szwedzkiej stolicy, przyjaźni się z nim także lider U2 Bono, który już nieraz dał się poznać jako zagorzały przeciwnik internetowego piractwa.

Muzyka dla wszystkich

Mimo młodego wieku Daniel Ek jest prawdziwym wyjadaczem. Pierwszą firmę – oczywiście projekt internetowy – uruchomił, gdy miał zaledwie 14 lat. Nie udało się, ale słabość do komputerów mu została. Z tego powodu rozpoczął studia w Królewskim Instytucie Technologicznym, których jednak nie ukończył. Wciągnęła go branża nowych technologii (uruchomił firmę oferującą sieciowe reklamy Advertigo oraz spółkę Jajja Communications, zajmującą się SEO, czyli optymalizacją dla wyszukiwarek internetowych), ale również tych oskarżanych o sprzyjanie piractwu. Był m.in. szefem projektu mTorrent, który stał się jednym z najpopularniejszych klientów sieci torrent (ponad 100 mln pobrań dziennie, m.in. z takich portali jak Pirate Bay czy IsoHunt).
W końcu wpadł na pomysł, dzięki któremu może mu się udać pogodzić piractwo z zarabianiem pieniędzy. Spotify bardzo szybko zyskało popularność w Europie, naturalnym krokiem było więc przekroczenie Atlantyku. Obecnie usługa ma ponad 6 mln użytkowników na obu kontynentach, tylko w samych Stanach Zjednoczonych zostało już sprzedanych ponad ćwierć miliona kont premium. Ek nie zasypia gruszek w popiele – nawiązał współpracę z Facebookiem, dzięki któremu klienci Spotify mogą dzielić się informacjami o słuchanej muzyce czy ulubionych artystach na najpopularniejszym portalu społecznościowym świata. Po uruchomieniu wspólnej usługi Spotify przybyło milion użytkowników – i to tylko w ciągu jednego tygodnia.
– Przyczyna sukcesu? Udaje się nam dostarczyć muzykę wszystkim zainteresowanym – nie bez dumy mówił Daniel Ek w wywiadzie dla magazynu „Forbes”. Jego Spotify stoi sprzed ogromną szansą stania się nowym układem krążenia dla podupadającej branży muzycznej. O tym, że jest to droga bardzo obiecująca, może świadczyć to, iż podobne usługi uruchamiają kolejne firmy, takie jak Rivals Radio i Rara.