"Mamy nadzieję, że to pierwsze spotkanie da wynik pozwalający na dalszy postęp" w rozmowach - powiedział rzecznik pani Ashton, która w rozmowach z Iranem reprezentuje sześć mocarstw.

Ostatnie spotkanie strony irańskiej z grupą 5+1, w skład której wchodzą stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ (USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania, Francja) i Niemcy, odbyło się w styczniu 2011 r. i zakończyło się kompletnym fiaskiem. Strony nie były w stanie uzgodnić nawet tematyki rozmów i po dwóch dniach zostały one zawieszone.

USA i UE zastosowały później sankcje gospodarcze wobec Iranu, przewidujące m.in. wstrzymanie importu irańskiej ropy i blokadę irańskich banków oraz aktywów Teheranu za granicą.

"Mamy nadzieję, że grupa 5+1 z powagą podejdzie do negocjacji, my również poważnie potraktujemy rozmowy, aby dwie strony osiągnęły porozumienia na zasadzie wygrany-wygrany" - oświadczył minister spraw zagranicznych Iranu Ali Akbar Salehi na stronie internetowej irańskiego parlamentu.

Reklama

Wyraził przy tym nadzieję, że rozmowy "doprowadzą do porozumienia pozwalającego zachować prawo Iranu (do rozwoju energetyki atomowej) i uspokoją grupę 5+1 co do irańskich intencji".

O planie wznowienia negocjacji 13-14 kwietnia w Stambule informowała pod koniec marca amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton, lecz formalnie nie ustalono ani daty, ani miejsca rozmów.

Iran proponował na miejsce spotkania Syrię, Irak, Liban, a nawet Chiny. Teheran tłumaczył, że nie chce brać udziału w rozmowach w Stambule ze względu na stanowisko Turcji w konflikcie syryjskim. Iran jest jednym z najbliższych sojuszników reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, podczas gdy Turcja domaga się położenia kresu rozlewowi krwi i ustąpienia szefa państwa.

Iran jest podejrzewany, że pod pretekstem rozwoju energetyki atomowej usiłuje wyprodukować broń nuklearną, czemu stanowczo i systematycznie zaprzecza. Izrael i Stany Zjednoczone dały już do zrozumienia, że jeśli dyplomacja zawiedzie, to może dojść do ataku na irańskie instalacje nuklearne.