Prezydent elekt Francji podtrzymuje plan renegocjowania paktu fiskalnego. 15 maja – w dniu inauguracji – Francois Hollande przedstawi go podczas swojej wizyty w Berlinie. Niemcy wczoraj odrzucili ten pomysł. Z kolei rynki wystawiają rachunek za pełzający rozpad niemiecko-francuskiego duetu Merkel – Sarkozy (Merkozy).

Pakt dla wzrostu

– Rząd Niemiec nadal odrzuca propozycję renegocjacji paktu fiskalnego, który ma wzmocnić dyscyplinę budżetową w krajach UE – oświadczył wczoraj rzecznik Merkel Steffen Seibert. – Nie chcemy pobudzać wzrostu poprzez zaciąganie nowych długów, ale poprzez reformy strukturalne – dodał. Niemiecki rząd nie wyklucza jednak uzupełnienia paktu fiskalnego paktem dla wzrostu.
Reklama
Sama Merkel, która w wyborach oficjalnie postawiła na przegranego Nicolasa Sarkozy’ego, a w czasie kampanii ostentacyjnie odmówiła spotkania z jego socjalistycznym rywalem, będzie miała problem z porozumieniem się z Hollande’em.
Spór o metody walki z kryzysem na linii Paryż–Berlin przypada dla Francji w złym momencie. Dzień po wizycie w Berlinie, 16 maja, Francja zacznie szukać na międzynarodowych rynkach finansowych 12 mld euro w postaci pożyczek krótkoterminowych. Jeśli obietnice Hollande’a nie trafią do szuflady, nowy prezydent będzie miał problem z ich pozyskaniem.
Dodatkowy problem to kalendarz wyborczy. Na czerwiec zaplanowane są wybory parlamentarne we Francji. W tym samym miesiącu prezydent planuje szczyt przywódców związków zawodowych, na którym zostanie podjęta decyzje o podniesieniu pensji minimalnej (dziś 1,4 tys. euro brutto miesięcznie). Do końca roku podniesione też będą o 25 proc. subwencje dla rodziców na rozpoczęcie roku szkolnego. Za pieniądze z budżetu powstanie 150 tys. miejsc pracy dla młodych absolwentów, a banki i koncerny naftowe zostaną obłożone dodatkowym 15-procentowym podatkiem. Pojawi się też nowa 45- i 75-procentowa stawka podatku CIT.

Hollande jak Mitterrand

W nocie, której treść poznał DGP, analitycy największego banku Francji Credit Agricole ostrzegają przed wprowadzaniem w życie pomysłów Hollande’a. – Polityka wspierania wzrostu poprzez zwiększenie wydatków państwa musi zakończyć się porażką. Jedynym pytaniem jest, czy Hollande dobrowolnie z niej zrezygnuje, czy też uczyni to pod naciskiem rynków finansowych – czytamy w opracowaniu Credit Agricole.
Bank przypomina, że podobny styl w polityce miał Francois Mitterrand po wygranych wyborach prezydenckich w 1981 r. Przez dwa lata prowadził politykę nacjonalizacji banków i towarzystw ubezpieczeniowych oraz zwiększonych wydatków państwa, która zakończyła się gwałtowną dewaluacją franka i ucieczką kapitałów za granicę.
W konsekwencji w roku 1983 prezydent zmienił o 180 stopni swoją politykę. Zaczął ciąć wydatki, poluzował zabezpieczenia socjalne oraz utrzymał parytet wobec niemieckiej marki. Hollande był wówczas doradcą ekonomicznym Mitterranda i zapewne doskonale pamięta tamto doświadczenie.
Wczoraj co prawda rentowność 10-letnich francuskich obligacji spadła do 2,78 proc. Jednak o trudnej sytuacji finansowej kraju szybko przypomniała agencja Standard & Poor’s, ostrzegając, iż istnieje 1/3 szansy, że rating Francji zostanie w tym roku obniżony. Warto przypomnieć, że w zeszłym roku kraj stracił już najwyższą notę AAA.