Skomentował on w ten sposób aktualny spór na temat metod walki z kryzysem w strefie euro. Niemiecki rząd Angeli Merkel forsuje przede wszystkim dyscyplinę budżetową i oszczędności. Merkel podkreśla, że solidne finanse i wzrost gospodarczy to "dwie strony tego samego medalu", a wzrost gospodarczy nie może odbywać się na kredyt.

Natomiast część krajów UE domaga się programów pobudzania koniunktury. Zwolennikiem intensywniejszej polityki wspierania wzrostu gospodarczego jest też zwycięzca wyborów prezydenckich we Francji Francois Hollande.

"Nie ma alternatywy zarówno dla oszczędności, jak i wzrostu gospodarczego. Spór dotyczy jednak metod" - powiedział Keitel. Przypomniał, że nadmierne zadłużenie budżetów narodowych jest przyczyną aktualnych problemów finansowych i gospodarczych państw strefy euro.

Polityka daje się szantażować rynkom finansowym. Państwo, które raz po raz zmuszone jest do pozyskiwania pieniędzy na rynku kapitałowym i pozwala rynkom dyktować sobie warunki, traci suwerenność w polityce finansowej" - ocenił Keitel. "Nie da się uniknąć konsolidacji budżetów" - oddał. Szef BDI uważa też, że nawet Niemcy "więcej mówią o oszczędzaniu, niż faktycznie robią dla konsolidacji"; dług publiczny Niemiec sięga ok. 80 proc. PKB.

Reklama

Według Keitla wzrost gospodarczy nie będzie trwały i zrównoważony, jeżeli jest finansowany z publicznych środków, które często wydawane są niewłaściwie. "Tak, potrzebujemy wzrostu gospodarczego, ale musi być on generowany poprzez zdolności i środki finansowe, którymi dysponujemy, a nie poprzez dodatkowe publiczne pieniądze, które państwa muszą gdzieś pożyczać i się zadłużać" - powiedział szef BDI. "Polityka musi umożliwić wzrost gospodarczy, ale nie powinna go kształtować" - dodał.

Zdaniem Keitla proponowane przez niektórych polityków w UE wspólne obligacje strefy euro nie są dobrym rozwiązaniem, natomiast sens mogłyby mieć tzw. obligacje projektowe, pozwalające pozyskiwać środki na konkretne przedsięwzięcia inwestycyjne, np. budowę dróg albo sieci energetycznych.