O Grecji wciąż się myśli i mówi, jednak nie wywołuje ona już tak nerwowych ruchów na rynku jak jeszcze dwa-trzy dni temu. Nastrojów bardzo nie popsuła nawet informacja, iż EBC zaprzestaje prowadzenia operacji płynnościowych z częścią greckich banków, gdyż nie zostały one wystarczająco dokapitalizowane. Osłabianie się greckiego sektora bankowego będzie zatem postępować, tym bardziej, że Grecy wycofują depozyty z krajowych instytucji. Z kolei lekko uspokajająco wpłynęły na rynki doniesienia z Hiszpanii, iż (wbrew obawom) udało się uplasować obligacje 3- i 4-letnie o łącznej wartości 2,5 mld EUR z oferty 1,5-2,5 mld EUR (choć przy wysokim koszcie). Wyższa, niż na wcześniejszych przetargach relacja popytu do podaży może jednak wskazywać, iż inwestorzy dają jeszcze szansę Hiszpanii, nie wierząc w nieuchronność bailoutu kraju.

Lepsze nastroje na rynkach to też zasługa środowej publikacji protokołu z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej (Fed), z którego wynikało, że nie można wykluczyć kolejnej rundy ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej w USA, „(…) jeśli tempo ożywienia gospodarczego wytraci impet lub też gdy zagrożenia dla prognoz staną się wystarczająco znaczące.” Opublikowane tego samego dnia dane, w tym: produkcja przemysłowa, wykorzystanie mocy produkcyjnych, a także liczba nowych inwestycji budowlanych, potwierdziły opinię członków Fed, że amerykańska gospodarka rozwija się w umiarkowanym tempie.

Wiele niepokojących pytań jednak nadal pozostaje bez odpowiedzi, co powoduje, iż presja na wspólną walutę wciąż jest wywierana. Czwartkowa sesja, choć zapowiadała się dość dobrze, nie przyniosła silniejszego odreagowania. Opór na 1,275 USD drugi dzień z rzędu okazał się zbyt silny do przełamania. Kurs EUR/USD ponownie zawrócił, pogłębiając dołki z ostatnich czterech miesięcy. W rezultacie w czwartek rynek wyznaczył kolejne minimum tygodnia, tym razem na poziomie 1,266. Technicznie stoimy przed testem styczniowego poziomu wsparcia na 1,262 USD. Taki scenariusz wspiera też rosnący indeks „strachu”. VIX przełamał już tegoroczne maksima, kiedy to kurs euro/dolar spadł do poziomów najniżej notowanych od 2010 roku.

Wczoraj inwestorom nie sprzyjały też dane makro. Indeks wskaźników wyprzedzających spadł w kwietniu po raz pierwszy od siedmiu miesięcy, a wskaźnik Filadelfia Fed zanotował najniższą wartość od września. W obu przypadkach dane okazały się wyraźnie słabsze od prognoz rynkowych, co jednak nie zmienia faktu, iż gospodarka USA wciąż radzi sobie najlepiej ze wszystkich.

Reklama

Złoty pozostawał w czwartek w dalszym ciągu pod wpływem nastrojów na rynkach globalnych. Słabnące euro pociągnęło notowania naszej waluty w dół. Kurs EUR/PLN po porannym teście wsparcia na 4,33 wzrósł ponownie w okolice 4,37. Wszystkie zmiany notowań naszej waluty zachodzą jednak nadal w przedziale 4,33-4,40 PLN za euro.

Do wyborów w Grecji należy oczekiwać dużej zmienności na krajowym rynku walutowym. W ocenie wiceministra finansów D. Radziwiłła cieszyć powinien relatywnie stabilny rynek długu, co wskazuje na pozytywne postrzeganie przez inwestorów naszych fundamentów i co może oddziaływać stabilizująco na rodzimą walutę. Jeśli złoty nadal będzie jednak tracił, na rynku może pojawić się bank centralny, który kilka razy interweniował pod koniec 2011 roku przy nieznacznie wyższych poziomach. Takiego scenariusza nie wykluczył wiceprezes banku W. Koziński. W udzielonym wczoraj wywiadzie dał jasno do zrozumienia, że NBP ma duże rezerwy dewizowe, które stale rosną i jest gotowy „(…) przeciwdziałać przeciwko dużej wahliwości złotego i dużemu osłabieniu złotego”.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.