Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 0,64 proc. i wyniósł 5.412,81 pkt., francuski indeks CAC 40 spadł o 1,06 proc. i wyniósł 3.038,55 pkt., niemiecki indeks DAX spadł o 0,92 proc. i wyniósł 6.087,83 pkt.

WIG 20 na otwarciu wyniósł 2087,66 pkt., co oznacza spadek o 1,10 proc.

"W czwartek nastrojami huśtały kolejno napływające informacje. Początkowo dominowały pozytywne. Po zakończeniu handlu w Europie pojawiły się te gorsze. Fed nie kwapi się do luzowania ilościowego, a Hiszpania straszy coraz bardziej" - powiedział analityk Open Finance Roman Przasnyski.

W jego ocenie test na zaufanie do Hiszpanii wypadł pozytywnie. W przetargu na obligacje chętnych do kupna nie brakowało. Wynik poprawił i tak już nie najgorsze nastroje w Europie. Gdy entuzjazm zaczął słabnąć, byki otrzymały wsparcie w postaci decyzji Ludowego Banku Chin o obniżce stopy procentowej z 6,56 do 6,31 proc.

Reklama

"Chińskie luzowanie pozwoliło bykom na wywindowanie indeksu w Paryżu o 1,5 proc., DAX poszybował w górę o ponad 2 proc., a londyński FTSE o 1,7 proc. Jednak tylko temu ostatniemu udało się niemal całą zwyżkę dowieźć do końca notowań. W Paryżu i Frankfurcie z wcześniejszych zdobyczy została zaledwie jedna trzecia" - dodał analityk.

Osłabienie było efektem rozczarowania wystąpieniem Bena Bernanke. Potwierdził, że Fed jest przygotowany do działania w razie nasilenia się kryzysu i konieczności wsparcia amerykańskiej gospodarki, ale inwestorzy liczyli na więcej niż powtarzanie starych formułek. Perspektywę kontynuacji wzrostów na giełdach podcięła też agencja Fitch, obniżając rating Hiszpanii i szacując, że tamtejsze banki wymagają dokapitalizowania w wysokości 50-100 mld euro. Także inne źródła europejskie oraz Standard & Poor's szacują potrzeby hiszpańskich banków na 80-112 mld euro.

"Na emocje na dzisiejszej sesji również możemy liczyć, a początek handlu raczej będzie należał do niedźwiedzi. Można tak sądzić patrząc na notowania w Azji. Także kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy, zniżkujące po 0,5-0,6 proc., sugerują przewagę niedźwiedzi na stracie. W szczególnie trudnej sytuacji może znaleźć się nasz rynek, gdy po euforycznym wzroście ze środy, zetknie się z nieco gorszą rzeczywistością" - podsumował Przasnyski.