Zwycięzcy Niemcy i pokonani Holendrzy wymieniają przyjacielskie uściski po meczu w Charkowie – w trakcie Euro 2012 takie sceny to niemal codzienność. Tymczasem jeszcze przed meczem trener Arsenalu Arsène Wenger stwierdził w wywiadzie: „Między Niemcami a Holendrami istnieje nienawiść, która ma swoje początki w II wojnie światowej i która jest wyjątkowo silna także dzisiaj”.

Jednak podczas meczu w Charkowie trudno było dopatrzeć się wrogości zarówno pośród kibiców, jak i między piłkarzami. Największą niechęć okazywali sobie nawzajem holenderscy gracze.

Uściski z Charkowa są dowodem na to, że mistrzostwa upływają nade wszystko w atmosferze harmonii i jedności, przynajmniej w gronie zachodnich Europejczyków. Zjednoczona i zwycięska Unia Europejska to już fakt, choć nie w gospodarce, a na boisku. Doniesienia o rasistowskich wybrykach podczas mistrzostw nie pokazują pełnego obrazu turnieju.

W ćwierćfinałach zagra 6 państw strefy euro, a także Anglia i Czechy. Choć mówi się o wyeliminowaniu z turnieju prawie całej Europy Wschodniej, Czechy, podobnie jak Polska, w świadomości Europejczyków znajdują się już raczej w Europie Środkowej, a ostatnio, nie zmieniając granic, stały się częścią zdyscyplinowanej finansowo Północy.

Reklama

>>> Czytaj też: Kibice świetnie oceniają Polskę i Euro 2012

Kraje strefy euro okupują podia dwóch ostatnich Mistrzostw Świata i nadal przewyższają wschód kontynentu pod względem futbolowego know-how. Natomiast południe Europy, o ile nie w gospodarce, o tyle w piłce nożnej zaczyna doganiać dominującą jak dotąd Północ. Hiszpanie to w końcu mistrzowie Europy i świata, a biedna, mała Grecja wyeliminowała Rosję.

Piłkarze z Europy Zachodniej tworzą dziś jednolitą, międzynarodową klikę profesjonalistów, trochę podobną do bankierów inwestycyjnych. Podczas meczu Angila – Francja Francuz Samir Nasri strzelił gola do bramiki Anglika Joe’go Harta. Po meczu obaj zawodnicy Manchesteru City rozmawiali i wymieniali uściski. Dla piłkarzy Euro 2012 to raczej umowa handlowa niż wspomnienie odległych wojen.

Poza meczami media skrupulatnie donoszą o aktach rasizmu. W odpowiedzi na rasistowskie przyśpiewki chorwackich kibiców UEFA ukarała Chorwację grzywną w wysokości 80 tys. euro, a jeszcze przed rozpoczęciem turnieju BBC wyemitowała reportaż o ukraińskich kibicach wykonujących na trybunach nazistowskie gesty. Trudno jednak uznać to za dowód, że rasizm w Europie rośnie w siłę. To raczej efekt tego, że na Wschodzie nie uczy się o nim tak jak od lat na północnym-zachodzie kontynentu, a przecież tam także prawie jedna piąta wyborców popiera partie przeciwne imigracji.

Wielu młodych fanów piłki spędza dziś czas na kręceniu się bez celu po miastach-gospodarzach i upijaniu się na umór. Mecze nastawiają narody przeciw sobie. Jednak napięcia między kibicami są nieznaczne, a jedyne akty przemocy miały miejsce między Polakami i Rosjanami. Premier Donald Tusk skomentował je ostro: „Nie doszło do historycznej bitwy polsko-rosyjskiej, tylko kilkuset durniów próbowało udowodnić, że są ważniejsi od Euro 2012”.

Możliwe, choć wydaje się, że harmonia zachodniego futbolu póki co nie rozciąga się na cały kontynent.

>>> Polecamy: FT: Euro 2012 to symbol postępu. Polska staje się gospodarką rozwiniętą

ikona lupy />
Ukraińscy kibice, fot. katatonia82 / Shutterstock.com / ShutterStock