W ostatni czwartek agencja Bloomberg nadała ciekawą depeszę o planowanej sprzedaży kompleksu turystycznego Astir Palace na Riwierze Ateńskiej. Właścicielami są National Bank of Greece i państwo greckie. Luksusowe hotele i bungalowy warte wraz z ziemią setki milionów euro są świetnym przykładem greckiej komedii. Bank jest niemal bankrutem, ale zajmuje się turystyką. A znakomicie położony kompleks, który gościł Jane Fondę, Tony Blaira i Franka Sinatrę, przynosi od 10 lat straty. Depesza w sprawie Astir Palace przypomniała, że Grecja w porozumieniach ratunkowych zobowiązała się sprzedać aktywa warte 50 mld euro, a sprzedała dotychczas za 300 milionów (nie licząc resztówki telekomu), w tym żadnej z 70 tysięcy państwowych nieruchomości. Astir Palace ma być pierwszy.

Do tej pory zamiast sprzedawać, kiedy jeszcze ktoś wierzył, że Grecja pozostanie w strefie euro, kombinowano z dzierżawami, bez skutku oczywiście. Teraz, kiedy inwestorzy mają wydać euro, by obudzić się z wpływami z inwestycji w zdewaluowanych drachmach, tym bardziej będą wstrzemięźliwi. A Grecy będą udawali Greka, że przecież się starają.

Nie tylko oni. Znacznie poważniejsze udawanie Greka odbywa się w wielu państwach europejskich w sprawie programów oszczędnościowych. Wśród polityków, ekonomistów i w mediach dominuje narracja, że to programy oszczędnościowe, czyli cięcia wydatków, wpędzają Europę w recesję. Także Obserwator Finansowy przytaczał opinie w tym duchu w kilku tekstach. Problem w tym, że w znacznej części to nieprawda.

Reklama

Cały artykuł dostępny na: