Tu projektodawcy burzą istniejący stan rzeczy, wprowadzając całkowicie nową koncepcję i – co ważniejsze – zmieniają istotę systemu. Czeka nas rewolucja: na jej tle zmiany wprowadzone w chwili „w–unio–wstąpienia” były zwykłą, nieważną kosmetyką. Tak ambitne dzieło jest jednak przedsięwzięciem, które chyba przekroczyło wyobraźnię autorów projektu.
Przykładów jest aż nadto: pięć zdarzeń zgodnie z ogólnymi zasadami rodzić będzie obowiązek podatkowy, czyli również podatek należny, a tylko dwa z nich będą obowiązkowo fakturowane. A reszta? Zgodnie z projektem – nie. Jeżeli nie będzie obowiązku wystawienia faktury z tych tytułów, a powstawać będzie tu podatek należny, który – będąc wyłącznie kategorią prawną – nie będzie tworzyć podatku naliczonego u nabywcy. On potrzebuje dowodu jego powstania, czyli... faktury.
Innym przykładem jest błąd koncepcyjny w przypadku kursów walutowych. Nowa wersja art. 31a ustawy w dalszym ciągu wiązać się będzie – jako zasadą – z tzw. kursem wigilijnym powstania obowiązku podatkowego. Ten powstawać będzie w ostatnim dniu miesiąca, w którym otrzymano zaliczkę czy miała miejsce czynność, częściowe wykonanie albo upływ okresu rozliczeniowego. Ale fakturę podatnik będzie wystawiać najczęściej wraz z czynnością (albo nawet przed), więc obowiązujący ustawowo kurs będzie mu obiektywnie nieznany. Czyli zasadą stanie się „kurs wigilijny” dnia wystawienia faktury, co oznacza, że wyjątek stanie się regułą. Po co więc utrzymywać w ustawie zasadę ogólną, która w większości przypadków będzie martwa?
Reklama
Nie da się chyba wprowadzić tak zasadniczych zmian za pomocą nowelizacji obecnej ustawy. Tu występuje syndrom domina: usunięcie jednego elementu systemu fakturowania burzy cały dotychczasowy model. Przecież nowe przepisy wprowadzą tylko ostateczny termin wystawienia faktury, a nic nie mówią na temat, kiedy najwcześniej będzie można ją wystawić. Dziś obowiązek podatkowy powstaje z reguły albo w dniu zdarzenia (art. 19 ust. 1), albo w dniu wystawienia „faktury dnia siódmego” (art. 19 ust. 4). Przyjmując w dobrej wierze to, co napisano w projekcie, fakturę będzie można wystawić z dowolnym wyprzedzeniem, bo obowiązek podatkowy i tak powstanie dopiero na koniec miesiąca. Oznacza to, że kupujący będzie mógł otrzymać fakturę znacznie przed wykonaniem czynności przez podatnika. Co wówczas? Czy będzie mógł z niej odliczyć dopiero, gdy dowie się o wykonaniu czynności? Na pewno nie wcześniej, lecz forma zawiadomienia kupującego o tym fakcie jest rzeczą otwartą. Podobne pytania można tylko mnożyć.
Zaskakujące jest to, że pozostawiono niezmienioną treść art. 108 ustawy, która w świetle tych zmian jest już nieaktualna. Przecież większość wystawionych faktur wejdzie do obrotu przed powstaniem obowiązku podatkowego, czyli będą to faktury „puste”.
Należy zadać pytanie: po co to całe zamieszanie? Oczywiście wiem, że pretekstem jest tu słynna dyrektywa 45, która od samego początku jest postrzegana jako symbol wpływów biznesu informatycznego i podatkowego na kształt wspólnotowego prawa podatkowego. Kto zarobi na tej implementacji? Wszyscy gracze rynku podatkowego, z wyjątkiem podatników i budżetu. Przecież każdy podatnik będzie musiał po wejściu w życie tej nowelizacji:
– opracować własny regulamin fakturowania, w którym określi, w jaki sposób zapewni on integralność treści, czytelność oraz autentyczność pochodzenia faktur – samo stosowanie się do nowych przepisów nie będzie niczego gwarantować, gdyż mają one w większości blankietowy charakter,
– zawrzeć z odbiorcami lub kontrahentami porozumienie, kto będzie wystawiał faktury sprzedaży, jeżeli tej misji nie będzie chciał się podjąć sam podatnik,
– stworzyć nowe programy fakturowe i ewidencyjne zgodne z tymi regulaminami oraz porozumieniami.
Dotyczyć to będzie zarówno faktur papierowych, jak i ich formy elektronicznej. Koszt tego poniosą podatnicy, a zarobią twórcy nowych programów, biznes podatkowy oraz konsultingowy.
Zapomniano chyba również, że zmiana koncepcji fakturowania ma zasadniczy wpływ na sposób prowadzenia ksiąg rachunkowych, podatkowej księgi przychodów i rozchodów oraz rozliczanie podatku dochodowego.
Czy straci budżet? Oczywiście, bo zanim kontrolerzy połapią się w nowych systemach fakturowych, wiele uda się ukryć. Zwłaszcza mniej lub bardziej fikcyjne zakupy dające prawo do odliczenia, gdy faktury będą wystawiane przez podmiot trzeci na zlecenie podatnika, a dokumenty te będą fizycznie wystawione poza terytorium kraju.
Dowiedziałem się od jednej z osób, która przyznała się do wpływu na kształt owej dyrektywy, że dzięki temu będzie można stworzyć wielki biznes fakturowy w postaci międzynarodowych centrów usługowych, np. w państwach azjatyckich, gdzie na zlecenie będą wystawiać i ewidencjonować faktury setek tysięcy firm z całego świata, a zwłaszcza z Europy. Wiem, że tworzenie przepisów podatkowych zostało już dość mocno sprywatyzowane, ale dlaczego nasz prawodawca musi w tym uczestniczyć?
Na koniec wniosek do twórców nowych przepisów o fakturowaniu. Projektowana nowelizacja przepisów podatkowych nie może ze swej istoty rodzić podejrzenia, że jest to podporządkowane interesowi innemu niż publiczny, a przecież na uchwalenie tego projektu już czeka przebierający nogami biznes. Projektowane przepisy wprowadzą zamieszanie i bałagan w fakturowaniu. Dlatego też trzeba je napisać tak, aby podatnik mógł sam to robić zgodnie z prawem, bo wzorzec fakturowania musi wynikać wprost z przepisów prawa podatkowego. Bez pośredników i pomocników.