"To naturalny wybór" - powiedziała Ashton o wyborze Lambrinidisa, wymieniając wśród jego atutów "doświadczenie polityczne na wysokim szczeblu, zaangażowanie i wiedzę o prawach człowieka z punktu widzenia prawa, dyplomacji i polityki". "Jestem przekonana, że dzięki jego pracy ochrona i promowanie praw człowieka i demokracji zajmą miejsce w samym centrum służby dyplomatycznej UE" - dodała. Wyjaśniła, że oficjalnie nowy specjalny przedstawiciel UE zacznie sprawowanie funkcji nie wcześniej niż we wrześniu.

50-letni Lambrinidis jest prawnikiem, był wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego z ramienia socjalistów, a potem przez pięć miesięcy w roku 2011 kierował grecką dyplomacją. Jego kandydaturę na stanowisko specjalnego przedstawiciela UE ds. praw człowieka podtrzymał w szczególności, jak podał dziennik "Le Monde", obecny socjaldemokratyczny szef PE Martin Schulz.

Do zadań Lambrinidisa będzie należało realizowanie ogłoszonej pod koniec czerwca br. unijnej strategii w dziedzinie praw człowieka i demokracji. Strategia zakłada, m.in., że UE będzie w polityce zagranicznej promować prawa człowieka i zasadę ich uniwersalności oraz będzie współpracować w tym kierunku z poszczególnymi krajami czy instytucjami międzynarodowymi. Strategia ma też pomóc w lepszej koordynacji różnych działań UE w dziedzinie praw człowieka.

Specjalny przedstawiciel UE będzie miał trudne zadanie, jeśli jego misja ma wyjść poza deklaracje i dobre intencje - napisał "Le Monde", informując o nominacji Lambrinidisa. Wypływowy brukselski "European Voice" przyznał w czerwcu, że żaden z kandydatów na ten urząd, w tym Lambrinidis, nie jest powszechnie znaną osobistością. To może oznaczać - wskazywał tygodnik - że nowy urzędnik UE będzie musiał zabiegać o uwagę, nie tylko dla tych, których prawa są łamane, ale i dla własnej osoby.

Reklama