Powodu przeceny należy upatrywać przede wszystkim we wczorajszych, porannych doniesieniach makroekonomicznych.

Już w pierwszych godzinach poniedziałkowej sesji opublikowany został bowiem odczyt indeksu Ifo z Niemiec, który jest uznawany przez analityków za najlepszy miernik kondycji tamtejszej gospodarki. Publikowane ostatnio informacje (indeks ZEW i PMI) rozbudziły nadzieje, że i teraz sytuacja może pozytywnie zaskoczyć, co ugruntowałoby wiarę, iż największa gospodarka strefy euro jest w stanie uniknąć recesji. Tymczasem indeks nastrojów gospodarczych spadł we wrześniu do 101,4 pkt z 102,3 pkt w sierpniu, podczas gdy analitycy oczekiwali wzrostu wskaźnika do 102,5 pkt. Jak zatem widać, pozytywne reakcje rynków finansowych na ostatnie działania banków centralnych (przynajmniej jak na razie) nie przekładają się na realną gospodarkę. Wrześniowy odczyt Ifo był bowiem najsłabszy od marca 2010 roku.
Rozczarowujące dane deprecjonująco wpłynęły na notowania wspólnej waluty, kurs EUR/USD ponownie zaczął obniżać się, dochodząc do wsparcia na poziomie 1,29. Ponieważ był to już piąty z rzędu spadek wartości indeksu, wzrosły obawy o to, że materializuje się scenariusz zakładający spowolnienie największej europejskiej gospodarki. Co więcej, część uczestników rynku nie wyklucza już, że spadek subindeksu oczekiwań na najbliższe sześć miesięcy do poziomu najniższego od połowy 2009 roku może wróżyć, iż końcówka roku w niemieckiej gospodarce przyniesie ujemną dynamikę PKB.

Nastrojom nie pomagały też doniesienia z Chin, gdzie spadł do 47,54 pkt z 49,73 pkt wskaźnik optymizmu wśród producentów i detalistów, co wzmogło obawy o „twarde lądowanie” drugiej gospodarki świata. Dodatkowo w sierpniu obniżył się też indeks aktywności w gospodarce amerykańskiej (do -0,87 pkt. z -0,12 pkt).
Tym samym, wiara w skuteczność działań Fed, EBC i BoJ ustąpiła miejsca powracającym obawom o wzrost gospodarczy, a kolejne publikowane dane, nie dają przesłanek do optymizmu. Po dość nerwowym przedpołudniu kolejne godziny poniedziałkowej sesji przyniosły nieco uspokojenia. Niemniej pomimo podejmowanych prób brakowało impulsów do odreagowania.

Z technicznego punktu widzenia, kurs EUR/USD zbliża się do strefy 1,28-1,285 przez którą to przebiegał 200-dniowa dzienna średnia ruchoma. Jej przełamanie mogłoby zakończyć się nawet testem 1,25 USD.

Reklama

Hiszpania i Grecja to najważniejsze hasła na najbliższe dni i od przebiegu wydarzeń w tych dwóch krajach zależeć będą nastroje na rynkach w najbliższych tygodniach. Przede wszystkim oczekiwanym momentem, który znacząco obniżyłby poziom awersji do ryzyka jest wystąpienie Madrytu o pomoc dla rodzimego systemu bankowego. A w tej kwestii zeznania często są jednak rozbieżne, co nie pomaga stabilizacji nastrojów. Z jednej strony źródła informują, że Hiszpania rozważa zamrożenie wzrostu emerytur i przyspieszenie procesu podwyższania wieku emerytalnego. W ten sposób Madryt zwiększyłby oszczędności i swe szanse na otrzymanie pomocy finansowej. Z drugiej zaś minister gospodarki Hiszpanii Luis de Guindos twierdzi, że kraj nie będzie spieszyć się ze zgłoszeniem po wsparcie finansowe. Niewykluczone, że Madryt zostanie jednak zmuszony by wystąpić po pieniądze, gdyby został mu obniżony rating do poziomu śmieciowego, czym zagroziła w ubiegłym tygodniu agencja Moody's Investors Service. Inwestorzy śledzą także wiadomości płynące z Grecji, która jeszcze nie zapewniła sobie kolejnej transzy międzynarodowej pomocy finansowej. Raport Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego na temat greckich finansów pierwotnie miał zostać opublikowany w przyszłym miesiącu, jednak obecnie już się mówi, że to początek listopada może być bardziej realnym terminem.

W kraju złoty rozpoczął poniedziałek od osłabienia – kurs EUR/PLN zbliżył się do 4,16 po tym jak jeszcze w weekend testował wsparcie na 4,12. Najbliższy opór dla pary euro/złoty wyznacza poziom poprowadzony przez szczyty z maja i początku września tego roku, który obecnie przebiega na wysokości 4,178 PLN. Obok presji wywieranej na naszą walutę ze strony szerokiego rynku nie pomagają mu też czynniki krajowe w postaci rosnących oczekiwań na obniżki stóp procentowych. Co prawda wciąż trudno jednoznacznie wskazać, czy RPP na redukcję kosztu pieniądza zdecyduje się już w przyszłym tygodniu (posiedzenie decyzyjne zaplanowane jest 2-3 października), czy też poczeka na publikację listopadowej projekcji inflacyjnej, jednakże sama świadomości takiego ruchu wpływa deprecjonująco na PLN. Dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia będą kolejnymi wskazówkami dotyczącymi perspektyw polityki pieniężnej. Rynek spodziewa się wzrostu sprzedaży o 5,9% r/r zaś stopy bezrobocia na poziomie 12,3%.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.