Największą część wycofanego kapitału (19,4 proc. hiszpańskiego dochodu narodowego) stanowią inwestycje zagraniczne w hiszpańskie obligacje, a drugą (15,3 proc.) zagraniczne lokaty w hiszpańskich bankach. Reszta (17,3 proc.) to różne aktywa (lokaty bankowe, fundusze zainwestowane w akcje spółek), które należą do samych Hiszpanów. – Najpierw fundusze z Hiszpanii wyprowadzali najbogatsi mieszkańcy kraju. Teraz przyszła kolej na klasę średnią i menedżerów.
Ich główną obawą jest to, że w razie rozpadu strefy euro ich oszczędności radykalnie stracą na wartości, bo zostaną przeliczone na pesety – tłumaczy Tobias Blattner z Daiwa Capital Markets w Londynie. Inną przyczyną wyprowadzania funduszy z Hiszpanii jest także coraz większa emigracja z kraju, w którym bezrobocie sięga 25 proc. W minionym roku tylko do Wielkiej Brytanii wyprowadziło się prawie 100 tys. Hiszpanów, najczęściej zabierając ze sobą całe oszczędności. Dane Nomury potwierdzają liczby podane przez Bank Hiszpanii, które nie obejmują inwestycji w obligacje skarbu państwa. Wynika z nich, że fundusze wycofane z depozytów bankowych oraz giełdy i transferowane za granicą w okresie styczeń – lipiec wyniosły 235 mld euro wobec nadwyżki 18 mld euro w tym samym okresie poprzedniego roku.
W tym czasie same depozyty bankowe zmniejszyły się średnio o 10 proc., więcej niż w Irlandii (9 proc.) i Portugalii (8 proc.). Wśród krajów strefy euro gorsze wyniki zanotowała tylko Grecja, choć w tym kraju wycofywanie kapitałów zaczęło się już w 2009 r. Od tego czasu instytucje finansowe straciły 40 proc. oszczędności przetrzymywanych przez greckich obywateli. Gdyby Hiszpania nie należała do strefy euro, tak znaczący odpływ funduszy doprowadziłby do załamania równowagi finansowej państwa. W ramach systemu Target 2 brakujące aktywa w systemie bankowym są automatycznie przelewane przez Europejski Bank Centralny.
Dane EBC pokazują także, że fundusze wyprowadzane z Hiszpanii w trzech czwartych trafiają do krajów północnej Europy, przede wszystkim do Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. Aby utrzymać te depozyty, które jeszcze są w kraju, hiszpańskie banki muszą jednak oferować coraz bardziej atrakcyjne warunki. To z kolei przekłada się na wyższe oprocentowanie kredytów, jakich udzielają hiszpańskim przedsiębiorstwom, bo uzyskany przez nie kapitał jest droższy.
Jak obliczył bank Nomura, średnia stawka kredytów dla firm wynosi obecnie w Hiszpanii 6,5 proc. wobec 6,2 proc. we Włoszech oraz 4 proc. we Francji, w Niemczech i Holandii. – Taka różnica w oprocentowaniu bardzo utrudnia hiszpańskim firmom konkurowanie z przedsiębiorstwami państw strefy euro z północy. Jednolity rynek coraz bardziej się rozłamuje – wskazuje Tobias Blattner. Tylko w lipcu (ostatnie dostępne dane) suma wszystkich kapitałów wycofanych z Hiszpanii osiągnęła 75 mld euro, z czego 15 mld euro stanowią lokaty bankowe. Zdaniem ekspertów jeśli rząd w Madrycie nie zdoła w krótkim czasie powstrzymać tego odpływu, będzie zmuszony do wystąpienia do Unii Europejskiej i MFW o fundusze ratunkowe przed bankructwem i przyjęcia restrykcyjnego programu oszczędnościowego.