Decyzja resortu finansów kończy wielomiesięczną batalię z samorządami o wprowadzanie dodatkowych ograniczeń w zakresie wydatkowania przez nie pieniędzy z budżetu.
– Nie ma ostatecznej decyzji politycznej, ale nie ma także determinacji, aby wprowadzać regułę wydatkową dla samorządów – mówi główny ekonomista Ministerstwa Finansów Ludwik Kotecki. – Istniejące uregulowania okazały się wystarczająco skuteczne w ograniczaniu deficytu. W okresie dekoniunktury nie ma potrzeby wprowadzania dodatkowych restrykcji dla samorządów – dodaje.
Samorządowcy odpowiadają, że to dla nich dobra wiadomość. – Temat reguły był zawsze obok rzeczywistych problemów samorządów. Może do Ministerstwa Finansów dotrze wreszcie, że nie tylko w tej sprawie warto nas posłuchać – komentuje prezydent Poznania Ryszard Grobelny.
W podobnym tonie wypowiada się prezydent Lublina Krzysztof Żuk. – To jest postulat, który zgłaszaliśmy od początku tego roku. Dzisiaj samorządy absorbują środki europejskie zapewniające rozwój. Reguła była ryzykownym rozwiązaniem prawnym, bo ograniczałaby zdolność kredytową i zdolność rozwoju samorządów – ocenia prezydent Żuk.
Reklama
Zadowolone są też mniejsze jednostki. Jak twierdzi przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP Mariusz Poznański, złożenie broni przez MF pozwoli lokalnym władzom normalnie programować przyszłoroczne budżety. – I bez reguły wydatkowej prawie 300 gmin wiejskich będzie miało z tym problem – przyznaje w rozmowie z nami Poznański.
Zdaniem ekonomisty Banku Millennium Grzegorza Maliszewskiego wycofanie się z planów wprowadzenia reguły wydatkowej to dowód na to, że rząd będzie teraz przywiązywał większą wagę do wzrostu gospodarczego – i nie zamierza blokować przeprowadzania inwestycji przez te samorządy, które jeszcze mogą sobie na to pozwolić. – One będą zyskiwać na znaczeniu zwłaszcza teraz, gdy projekty centralne będą stopniowo wygaszane – mówi ekonomista.
Rząd mógł sobie pozwolić na wycofanie się z planów ustanowienia reguły, bo wyniki samorządów nie są złe. Po pierwszym półroczu tego roku miały ponad 6,6 mld zł nadwyżki przy planowych 13,7 mld zł deficytu. Dzięki temu łatwiej będzie wytłumaczyć też Komisji Europejskiej rezygnację z wprowadzenia reguły – która miała być jednym z głównych sposobów ograniczania deficytu finansów publicznych. Co więcej, w Brukseli przygasł entuzjazm do radykalnych cięć i oszczędności, bo według KE taka polityka zabija wzrost.
Dyskusja nad wprowadzeniem reguły toczyła się między rządem a samorządami od wielu miesięcy. Resort finansów chciał wprowadzić kwotowy limit deficytu sektora j.s.t.: w 2012 r. na poziomie 10,5 mld zł, w 2013 r. – 10 mld zł, a w 2014 roku – 9 mld zł. Samorządowcy, od początku przeciwni regule, wymusili na resorcie finansów, by od 2015 r. limit był ustalony w odniesieniu do PKB (0,5 proc. PKB).
Koronnym argumentem władz lokalnych było to, że nowy, indywidualny wskaźnik zadłużenia, który zacznie obowiązywać od 2014 r., jest dla nich wystarczającym ograniczeniem. – Ten system nie jest liberalny, a wręcz restrykcyjny. Konieczność wypracowania nadwyżki bieżącej jest bardzo dużym ograniczeniem – mówi Arkadiusz Kamiński, dyrektor biura polityki długu i zarządzania płynnością Urzędu m.st. Warszawy.