Zgodnie z ustawą od 1 sierpnia 2013 r. rodzice, którzy nie posyłają swoich dwu- i trzyletnich dzieci do żłobków, zapewniając im opiekę w domu otrzymywać będą miesięcznie 100 euro. Od 2014 r. kwota zasiłku ma wzrosnąć do 150 euro. Na wprowadzenie nowego zasiłku szczególnie nalegała bawarska chadecja CSU, która argumentuje, że rodzice muszą mieć wolność wyboru w kwestii opieki nad małymi dziećmi.

Podczas piątkowej debaty Bundestagu ustawę ostro skrytykowała opozycja, która obawia się, że wprowadzenie nowego zasiłku jedynie umocni tradycyjny podział ról między kobietą a mężczyzną, utrudni dzieciom ze środowisk społecznie słabszych dostęp do wczesnej edukacji oraz pokrzyżuje plany zwiększenia liczby żłobków i przedszkoli.

Kandydat socjaldemokratów na kanclerza Niemiec Peer Steinbrueck ocenił, że nowy zasiłek wychowawczy jest "idiotyczną" inicjatywą i krokiem wstecz w rozwoju społecznym, bo nie motywuje kobiet, by po urodzeniu dziecka szybko wrócić do pracy zawodowej. "Ustawa cofa nas do biedermeierowskiej idylli z obrazem ojca w pracy i matki, stojącej przy garach" - ocenił Steinbrueck. Jego zdaniem pieniądze, przeznaczone na nowy zasiłek powinny raczej trafić na budowę nowych żłobków.

Steibrueck zapowiedział, że jeśli SPD wygra przyszłoroczne wybory parlamentarne i obejmie rządy w Niemczech, "premia za stanie przy garach" zostanie zniesiona.

Reklama

Również w samej chadecko-liberalnej koalicji rządzącej nie wszyscy popierali nowy zasiłek dla rodziców. Sceptyczni byli zwłaszcza liberałowie. Ostatecznie poparli jednak ustawę, a w zamian chadecy zgodzili się na postulowane przez liberałów zniesienie kwartalnej opłaty za wizyty u lekarzy w wysokości 10 euro, co również przegłosowano w piątek w Bundestagu.