Dla firm dysponujących flotami służbowych samochodów ten rok nie był łaskawy. Przede wszystkim przez ceny paliw, które w niektórych miesiącach dochodziły do 6 zł za litr. Efekty w budżetach były więcej niż zauważalne – przeciętna firma dysponująca 50 samochodami, które pokonały w ciągu roku łącznie 2 mln km, spalając przy tym 120 tys. litrów paliwa, musiała wydać na ich tankowanie o 60–70 tys. zł więcej niż w roku ubiegłym.
Ale nie tylko sytuacja na rynku paliwowym dała się przedsiębiorcom we znaki. – Nasi klienci zwracają uwagę, że podrożały także polisy ubezpieczeniowe – mówili zgodnie podczas panelu dyskusyjnego poświęconego kosztom eksploatacji flot Grzegorz Czarnecki z Masterlease i Krzysztof Sosnowski z Alphabet Polska Fleet Management. To, że tak było, potwierdziła również Aneta Zawistowska, dyrektor ds. underwritingu ubezpieczeń komunikacyjnych w PZU. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że ceny polis mają duży udział w całkowitych kosztach eksploatacji flot, dlatego zawsze staramy się podpowiadać klientom rozwiązania, które pozwolą im obniżyć wydatki na ubezpieczenia – dodała Zawistowska.
Oszczędzić na polisach, ale także zwiększyć bezpieczeństwo pomagają szkolenia z zakresu techniki jazdy. Firmy, które zafundują swoim kierowcom takie kursy, mogą liczyć na zniżki u ubezpieczycieli. – Sami prowadzimy program Bezpieczna Flota PZU, którego zadaniem jest podniesienie wiedzy i praktycznych umiejętności kierowców we flotach – mówi Zawistowska. Tylko w ubiegłym roku PZU dofinansowało szkolenia z zakresu techniki jazdy autami osobowymi dla 528 osób. I zapewnia, że ich efekty są widoczne gołym okiem. – W niektórych firmach, szkodowość samochodów służbowych po przeszkoleniu ich kierowców spadła o 20–30 proc. A niższa szkodowość automatycznie wpływa na cenę polisy – wyjaśnia przedstawicielka największego w kraju ubezpieczyciela.
– Zawsze zachęcamy klientów do tego, aby racjonalnie i dokładnie wybierali polisy dla swoich flot, bo bardzo często na ich ostateczną cenę duży wpływ mają pozornie mało istotne czynniki – zwracał uwagę Grzegorz Czarnecki z Masterlease. Przypomniał przypadek firmy, której samochody jeździły po całej Polsce, ale jeżeli któryś został uszkodzony czy unieruchomiony na drugim końcu kraju, to – zgodnie z życzeniem firmy – transportowany był do serwisu pod Warszawą. To znacznie podniosło koszt polisy. – Wystarczy, że w takim wypadku firma zdecydowałby się nam zaufać i oddać auto do warsztatu położonego niedaleko miejsca, w którym nastąpiło zdarzenie, z którym oczywiście PZU ma podpisaną umowę. W takim przypadku koszty naprawy spadają, a klient płaci mniej za polisę – podpowiadała Zawistowska.
Reklama
Na szczęście, jak zgodnie stwierdzili eksperci uczestniczący w dyskusji, zaufanie klientów do ubezpieczycieli, firm leasingowych i specjalizujących się w wynajmie długoterminowym rośnie. – Ważne jest, aby przedsiębiorca polegał na naszym profesjonalizmie. Jeżeli określi swoje oczekiwania, to w naszym interesie leży, aby je spełnić i zminimalizować przy tym koszty, jakie poniesie – skwitował Krzysztof Sosnowski z Alphabet Polska Fleet Management.